Hejka O jeszcze nie jedno miejsce bym znalazła, ale czasu brak i sił coraz mniej, choć jeszcze jakieś drobne zmiany planuję, a jak dom rozbudujemy to jeszcze całkiem spore też
Pamiętam o wierzbie i irysku, ale raz nie mogę się zgrać z sąsiadką, a wierzba u Niej ukorzeniona, a dwa nie mam kiedy lecieć na pocztę bo co chwilę jakieś rodzinne perturbacje zdrowotne, sporo się dzieje, a w tym wszystkim ja z babcią uziemiona. Ale pamiętam i jak będzie okazja to wyślę Więc miejsce trzymaj
Mireczko to było nasze największe oczko wodne i ono było wyłożone folią do oczek taką niebieską i na nią dawaliśmy czarną budowlaną bo niebieskiego nie chciałam. Na to były nasypane kamyki i to wszystko zalało mułem.
No to kolej na lilaki, nie wszystkich nazwy pamiętam, a niektórych nawet nie było gdy przynosiłam patyczek od kogoś
Ale za to wiosenne kwitnienie, burzę kwiatów i zapachów uwielbiam, choć dobrze tak je posadzić by w sezonie jak liście zbrzydną nie przeszkadzały zbytnio swą obecnością. Jedyny minus dla mnie u lilaków to brak przebarwień jesiennych. A i wcale takie niskie nie rosną bo moje najstarsze( czytać jeszcze po babcine)mają jakieś 20-30 lat i wysokość ok 4-4,5 metra.