No i jesteśmy po dwóch nockach z przymrozkami. Skasowało dalie, gunnerę, mimozę i mimo opatulenia czterema warstwami prześcieradeł eukomisy i cantadeskie również pomimo tego, że były w podwórku pomiędzy budynkami i od góry miały konary magnolii w liściach. Znaczy mrozik musiał być spory.
Wykopałam dzisiaj i ekomisy i cantadeskie, gunnerę narzuciłam włókniną, Emuś owinął mimozę i judaszka, ja sprzątnęłam zmrożone pędy dyń i zebrałam ostatnie z przyszłej szklarenki no i zrobiła się czarna noc

Brak mi czasu...
Podwórko zamiatane i zgrabione w sobotę dziś znowu zawalone orzechowymi liśćmi i tak już teraz będzie aż nie spadnie ostatni, do końca daleko, daleko...