A powinnaś akurat w tym przypadku wybiegać. Wcześniej pisałaś, że masz skłonność do zamartwiania się o przyszłość.
Przepraszam, ale moja zdolność do akceptowania poświęcenia się dla innych wyczerpała swoje limity. Nie wiem, skąd bierze się to przekonanie, że tylko Ja mogę się opiekować najbliższymi. Taka forma opieki sprawdzała się w wielopokoleniowych rodzinach, gdzie kobieta mogła liczyć na wsparcie mieszkających w tej samej wiosce krewnych. Było rodzeństwo, kuzyni, rodzice.
Samotna opieka nad niesamodzielnym członkiem rodziny niesie za sobą ogromne koszty. Ryzykujesz własnym zdrowiem i życiem w imię czego? Masz takie samo prawo do dobrego życia jak wszyscy ludzie. To, że powierzy się opiekę nad członkiem rodziny profesjonalnym ośrodkom nie jest niczym zdrożnym. Nie jest z pewnością wyrazem bezduszności, braku serca ani miłości.
Nie rozumiem zupełnie jak można się skazywać na wielomiesięczne lub kilkuletnie okresy działań wykraczających poza nasze siły psychiczne i fizyczne. To przecież tak, jakbyś skazywała się na dobrowolne odbieranie sobie cząstki życia.
!0 lat temu u mojej mamy zdiagnozowano Alzheimera. Pierwszym odruchem było natychmiastowe przywiezienie mamy do nas i chęć zaopiekowania się nią. Po tygodniu przyszła refleksja i otrzeźwienie. Zdałam sobie sprawę, że nie jestem w stanie sprawować nad mamą 24 godzinnej opieki. Najnormalniej w świecie bym szybko zwariowała. Mama od 10 lat jest w domu seniora. Ma tam zapewnioną opiekę, lekarza, zajęcia terapeutyczne, koncerty, wycieczki i ludzi wokół. Mnie pozostał komfort kochania jej. Na taką opiekę mogą się zrzucić wszyscy członkowie rodziny, jeśli emerytura seniora jest za niska.
W nas niestety wciąż pokutuje przekonanie, że pobyt członka rodziny w domu opieki świadczy o wyrodnym charakterze i braku serca. Po tych 10 latach doświadczeń takie myślenie jest dla mnie bzdurą. Z całą stanowczością mogę stwierdzić, że nigdy nie zapewniłabym mamie takiej opieki jaką ma w ośrodku i takiego komfortu wzajemnych kontaktów, jakie mamy teraz.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Nadrobiłem trochę zaległości na O., na Twoim wątku.
Wiele mądrych rad od koleżanek otrzymałaś Sylwinko.
Podzielam troskę o Ciebie.
Zgadzam się z radami o "odpuszczeniu" z pracami. Całkiem się nie da. Remontujecie dom ( podziwiam, podziwiam) - trzeba skończyć. Opieka nad starszymi osobami - trudna, ale jak napisała Muszelka możesz przestać zajmować się starszym pokoleniem ( życzę długiego życia w zdrowiu, szczęściu i pomyślności), włącz innych do opieki. Pomyśl o sobie, o swoim małżonku oboje potrzebujecie wytchnienia. Od wszystkiego. Kochasz ogród i w sezonie wegetacyjnym trudno go zostawić ( choć nie niemożliwe). Przerwijcie z Wojtkiem zamknięty krąg i wyjedźcie na wczasy. Wiem, wiem, najtrudniej wyłączyć się psychicznie
Już się nie wymądrzam.
W 20024 roku życzę Wam wiele radości, satysfakcji z osiąganych celów no i tego wytchnienia.
Haniu no niestety w moim przypadku, a raczej w przypadku babci to nie wchodzi w grę. Jeden syn i pasierbica nie żyją drugi mieszka na drugim końcu Polski, a moi rodzice pod nami. Dom opieki nie wchodzi w grę bo babcia musiałaby wyrazić zgodę, a nie wyrazi no bo przecież przepisała nam dom po sobie i działkę więc teraz oczekuje opieki. Wiem, że życzysz mi dobrze, ale nie zawsze się da. Moja druga babcia leżąca ma Alzheimera, nie pamięta gdzie jest jak ma na imię, kim my jesteśmy. Ma troje dzieci dwoje chciało Jej zapewnić opiekę profesjonalną, jedno się nie zgadza i już nic nie zrobisz. Jeżdżą na zmianę do opieki nad Nią.
W tym przypadku staram się nie myśleć co będzie za kilka lat bo bym zwyczajnie zwariowała. Lepiej nie będzie, będzie gorzej i trzeba będzie jakoś sobie z tym poradzić niestety.
Cieszę się, bardzo, że Się odezwałeś
Wiem, że rady mądre i je rozumiem i z wieloma się zgadzam, tylko niewiele mogę niestety. Bo żeby włączyć innych w opiekę to Oni by musieli chcieć się włączyć, a nikt nie chce. Na siłę nie zmuszę. Sama chciałabym się na starość czuć bezpiecznie i zaopiekowana więc rozumiem babcię. A przykład idzie z góry jaki dam swoim synom tak będę potem miała. Taka mam nadzieję. Choć nie chciałabym być dla nikogo ciężarem. To jednak genetycznie sama jestem Alzheimerem zagrożona. I nie wiadomo jak to ze mną będzie....
co do wyjazdów pojechaliśmy w zeszłym roku na cały weekend, daleko od domu. Nasi synowie z babcią zostali bo nie miał kto. Tylko ciało było na wczasach głowa stale w domu i telefony bo babcia łatwa we współżyciu nie jest, ma charakterek i choroby, które mają na Jej zachowania duży wpływ.
Tak właśnie myślałam, że tu jest pies pogrzebany. Kiepska sytuacja. Pozostali członkowie rodziny pewnie z tego powodu czują się zwolnieni ze współodpowiedzialności.
Życie rozmaicie się dzieciom układa. Odległość od rodziców, obowiązki zawodowe oraz potencjonalne ich własne problemy życiowe mogą mieć decydujący wpływ na możliwość pomocy. I jest to niezależne od wychowania i wzajemnych uczuć.
Swoje dzieci poprosiłam o to, aby w momencie, kiedy już nie będę ogarniać świata znalazły mi opiekę w specjalistycznym ośrodku w pobliżu ich miejsca zamieszkania. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której byłabym tak wielkim obciążeniem dla ich rodzin.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Też nie zamierzam być im ciężarem, a już na pewno nie wtedy gdyby mnie A... dopadł. Bardziej mi chodzi o to byśmy nie zostali sami sobie, opuszczeni bez żadnego wsparcia. Jeśli będzie to dom opieki to też znaczy dla mnie, że się troszczą bo chcą dla mnie jak najlepiej. Wiadomo, że nie wiadomo co życie przyniesie. Że może Ich rzucić na drugi koniec świata. Ale jak serce zostanie wrażliwe na innych to będzie dobrze. Zwłaszcza, że nie mamy rodzonej córki, a synowe nie wiadomo jakie się trafią.