Sytuacje opisywane w tych bardzo trudnych sprawach poruszyły mnie do żywego, mało tego siedzę i popłakuję, bo temat jest mi bardzo bliski. Wróciły te trudne i przykre wspomnienia. Wiem o czym Sylwio piszesz, był czas, że czułam się tak jak opisujesz. Byłam bliska depresji, że już przestawałam myśleć racjonalnie, a wszystko to związane było z ogromnym przemęczeniem spowodowanym opieką nad 3 starszymi członkami rodziny trwało to 6 lat, 1 rok i 3,5 roku, w sumie 10.5 roku bez przerwy i bez dodatkowej pomocy.
Wieczorami płakałam codziennie z bezsilności...Prawie nie jadłam, nie spałam, nie myślałam o sobie, tylko o tych obowiązkach, które wypełniały mnie po brzegi. Wzięłam się w końcu w garść i za wszelką cenę zmuszałam się do pozytywnego doszukiwania lepszych aspektów życia, żeby po prostu nie zwariować...Powoli, powoli ale udało się. I Tobie Sylwia życzę, by jaśniejsze myśli pojawiały się częściej i pilnować, by te negatywne myśli nie zawładnęły głową, gdyż mam wrażenie, że to one właśnie przyciągają za sobą negatywne zdarzenia. A, że nieszczęścia chodzą parami, to nieprawda...one chodzą stadami. Takie jest życie, że my musimy w tym codziennym zawirowaniu odnaleźć właściwa drogę także dla siebie. Życzę samych pozytywów.
____________________
Elisa -
Ogród z koniczynką- ökólé Trzëgarda