Sylwia- adoptuj mnie! . W Waszym ogrodzie podoba mi się absolutnie wszystko, no może poza faktem, że przyroda bywa w stosunku do Was okazjonalnie aż nazbyt wylewna ( ktoś musi jej w końcu dydaktycznie skopać tego rowa, żeby zapamiętała sobie na przyszłość, aby Wam takich niespodzianek już więcej nie robić!). Dobrze, że tama spełnia swoje zadanie... Powodzenia w pracach okołopłotowych i remontowych!
Mój kielichowiec dostał od przymrozków i liście i miał sporo pąków kwiatowych i wszystko zbrązowiało.
Ale odbija na nowo. I ma teraz jeden pąka kwiatowy na pocieszenie
Irysy masz bardzo ładne.
I piwonie cudeńka
Fajniee tak pohasać po takiej ślicznej łące
Pozdrawiam
A wiesz, że córy nie mam rodzonej, adoptowane sercem dwie możesz Być trzecia, od przybytku wszak głowa nie boli
Na dziś znowu alerty poprzychodziły, na razie nie leje, piorun raz strzelił bardzo blisko, ale na sucho bez deszczu, huk był taki, że aż się zdrygłam. Jeszcze tydzień trzeba przetrwać może się potem coś zmieni na bezpieczniej, choć wątpliwe bo wulkan na Islandii znowu pluje więc te popioły będą w postaci deszczu lecieć na ziemię.
Dziś okopałam ziemniaki, malowałam deski na ogrodzenie, Emuś szlifował i skosił podwórko. Zacieniliśmy też trochę pomidorom w szklarni bo ukrop w środku. Posadziłam różę od Anitki i ślazówki od Asi. Różę sadziłam na dmuchawcowej bo jak się rozwinęła to pasuje kolorami do Bailando, Kimono i the Fairy. I tam miałam kolosalny problem by wykopać dołek. Ziemia beton suchy na głębokość 15 cm dopiero głębiej ciut wilgoci, a ja się zastanawiałam czemu rośliny nie rosną, no jak w takim betonie co nawet w ulewę wody nie przyjął....
U mnie też dziś dupnęło aż w kuchni podskoczyłam. Trochę deszczu pożytecznego było, ale też wszystko parowało zaraz. Znów mszyca będzie męczyć rośliny przy takiej wilgotności. Pryskam octem, a na jabłoniach z oomocą ruszyły larwy biedroneka Ty masz jakiś sposób na uciążliwe mszyce.
Ula ja je generalnie olewam, ani nie mam dla nich czasu, ani pryskać bardzo nie chcę. Zauważyłam, ze na lubczyku były i znikły, na niektórych różach też. Są na jabłonkach, ale jabłka chcę jeść więc nie opryskam, żeby potem jeść chemię. Pryskałam jakąś pokrzywą z mydłem gotowym z buteleczki, nie widziałam efektu więc zrezygnowałam.
Chyba nie pokazywałam moich schodków do szklarni
na bokach planuje irysy syberyjskie , piwonie i liliowce, choć na bank nie bardzo wejdą i nie wiem czy piwonie zniosą okresowe podtopienia, bo o irysy i liliowce się nie martwię.
Nie pokazywałam Wam też co się dzieje za naszym ogrodzeniem w ugorze
a tak mi pięknie wędrują do ogrodu po deskach