Piękny ten nasz Kraków! Odkąd się wyprowadziliśmy, tak rzadko bywam w centrum, a kiedyś to przecież codziennie całymi dniami! Ach, piękne czasy to były...
Przepiękne witraże, uwielbiam, zrobiłam sobie na drzwiach namiastki z farbami do szkła
i wnętrza z meblami, które były artystycznie ludzką ręką wykonane.
Właśnie podziwiając w muzeach doszłam do wniosku, ze wszystko co teraz jest wykonywane jest tak uproszczoną forma, ze chyba bardziej się nie da. Całe piękno utraciliśmy przez tą prostotę do potęgi nie wiem jakiej. To wszystko było tworzone tak misternie z taką dokładnością i precyzją, a bez całej znanej obecnie technologii....i dało się, a teraz się nie da?
Sylwia! Ty szczęściaro Wiedziała Natura komu podrzucić taką cenną roślinę. Niesamowite!
Dobrze obstawiłaś i trafnie dziewczyny podpowiadały identyfikując kruszczyka E. helleborine. Jeżeli kwiaty są zielonożłte, bez różowego lub fioletowego nalotu to może być E. helleborine ssp. viridis.
Szerokolistny powinien mieć spiralnie ułożone liście, słabo owłosiony okwiat i gładkie guzki na warżce. A kłącza o krótkich międzywęźlach. Gdzie go w końcu posadziłaś?
Dobra dla Ciebie wiadomość jest taka, że roślina ma bardzo szeroką skalę ekologiczną. Rośnie w żyznych lasach bukowych, lasach mieszanych, ale też ubogich i kwaśnych. Na wydmach i na łąkach.
Czyli kruszczyk doskonale trafił, żyźnie będzie miał, próchniczo i wilgotno, mam nadzieję, że kłącza posadziłaś płytko? W półcieniu? Na fotce widzę okazałą roślinę, za rok, dwa będziesz mogła go dzielić i eksperymentować siedliskowo
Bardzo ciekawie podsumowałaś uprawy na łące. Masz ogromną bioróżnorodność. Dziwię się, że przepadła vernonia, ale to nie jest chyba roślina do łąki?
Posadziłam na dwóch stanowiskach. Jeden wylądował na rodkowej w odwórku pod orzechem bo tam dawaliśmy dużo kompostu i torfu na kartonach nad gruntem rodzimym gliniastym i sporo liści z drzew na niej zostaje, tam mam też trójsklepki i sobie radzą i paprocie dobrze rosną. A druga kępka kłączy poszła na rabatę pod sosną himalajską. Tam też liście i igły lecą, więcej próchnicy rodzimej tez była kartonowana i sypane były rozłożone liście z drzew. Na razie na obu stanowiskach jeszcze żywe. Czytałam, że by go utrzymać przy życiu potrzebne są odpowiednie grzyby w glebie. One je odżywiają czy jakoś tak. Czy takie grzyby mamy nie wiem, ale szansa większa, ze w dwóch miejscach choć w jednym są niż gdybym na jednym posadziła. Oba stanowiska są pół cieniste. Na Leśnych bałam się posadzić bo tam w sezonie sucho bardzo na rabatach.
Co do wernonii też mnie zdziwiło, posadziłam teraz z własnego wysiewu wernonie. Zobaczymy może one dadzą radę....
Te pierwsze zimy nie przetrwały choć masę suchego miały na sobie bo łąki po koszeniu trzeci sezon nie zbieramy. Bo za mokro raczej zima nie miały łąka na wysokim pagórku jest. Woda raczej spływa korytarzami nornic w dół. No chyba, że je coś wyżarło.