Sylwio, zaglądam z nadzieją, że jest lepiej, a tu tragedia
Aż nie chce się wierzyć, co woda jest w stanie zniszczyć
I straty bolą wielokrotnie bardziej, gdy się włożyło tyle pracy w stworzenie tego pięknego miejsca.
Bardzo Wam współczuję, jestem z Wami i wspieram Was, choć to tak niewiele.
Wiem, że jesteście załamani, ale dacie radę.
Pozdrawiam i mocno ściskam
Sylwuś strasznie dużo pracy przed Wami, okropne szkody ten deszcz spowodował. Mam nadzieję, że to się nie powtórzy.
Powiem Ci, że takie wykopane rowy jak u mnie w bardzo szybki sposób doprowadziły wodę. To nawet nie jest drenaż tylko system połączonych wykopów. Tylko u Was to było jak fala powodziowa...
Życzę Wam dużo sił i optymizmu mimo wszystko!
Sylwuś ogrom pracy przed Wami, ale i za Wami. Bardzo dużo zrobiliście. Podłoga w domku wygląda jakby nie przeszła takiej powodzi, serio, nie ściemniam. Trawnik raz dwa się zregeneruje. Rośliny też dadzą radę, zobaczysz. Od kilku dni noszę się z zamiarem zadzwonienia do Ciebie, potulić choć w rozmowie. Nie zrobiłam tego jeszcze, bo nie wiem czy chce Ci się gadać jak takiego doła masz teraz. Ale spróbuję .
Sylwia - jak nie ma sensu, kobieto tytanie - Ty takie rzeczy mówisz? Wrąb jeszcze pare kubłów lodów i otrząśnij się z tych czarnych wizji!
Po pierwsze - widoki smętne ale jak mam być szczera spodziewałam sie gorszych - oprócz kapliczki nie zniosło Ci ani domku, ani płotku w warzywnika ani maty słomianej, ani donic, ani mostu... itd słowem architektura oprócz tego że uwalona jest po pachy w błocie trwa na swoim miejscu - to największa pociecha. Po drugie rosliny też są, oczywiście że jakiś procent pewnie stracisz - ale wierz mi przy Twoich nasadzeniach to nie jest źle!
Na górze zarasta - fakt - wiedziałaś że porywasz się na dużo, ale to już jest i przetrwa, trudno, będziesz pielić to później, teraz ważniejsze jest posprzątanie dołu.
Te rowy to swietny pomysł... Muł przy rowie mimo że zasypał żwirek nie wygląda źle - spokojnie mogłabyś go tak zostawić.
Szukałam różnych sposobów na ochronę - ale wszystkie znalezione niosą ze sobą ogromne koszty - budowa zbiorników retencyjnych, melioracja działki..
Jedyne co bym zastanowiła się na Waszym miejscu to przeniesienie domku na wyższą partie działki a na tej partii zostawienie spowrotem boiska chłopcom i nie obsadzanie jej niczym cennym - wyżej woda Ci nie zniszczyła ogrodu, po co drżeć o dół, skoro nie możesz go zabezpieczyć - może to tu trzeba wysiać kwietna łąkę?
I żadne tam głowa w dole, jesteś przykładem dla wielu, taka Twoja misja - misjonarze w Afryce też niosą pomoc z uśmiechem na ustach dzieciom mimo ze pewnie każdego dnia widzą głód, biedę i choroby. Nie daj się i walcz! Tobie moge to napisać bo znam Twój hart ducha.
Danusiu mysmy wczoraj takie rowki porobili żeby woda spływała nimi do rowu, ale to nie pomaga bo z górnej partii ogrodu i z sąsiednich pól ciągle woda napływa jeszcze...
To się sprawdziłoby na płaskim terenie, ale między pagórkami nie zdaje egzaminu.
My juz na przyszłość myslimy o zdrenowaniu tej części ogrodu tylko obawiam się, że po pierwszej powodzi zamuli je i pójdzie robota psu na buty....