Pracy ogrom i bez przenoszenia

dziś już wszyscy troje mieliśmy ręce do samej ziemi, Emuś z Młodszym mostek odbudowują, a ja szarpałam się z wykładziną z chaty z obu stron musiałam muł zdjąć i wyszorować, co nie było łatwe bo tu gdzie mi wąż sięga zalane bajorem i jedyne miejsce było przed pergolą z ławeczką, ale jak umyć druga strone by nie ubrudzić znowu tej umytej? Zwijałam i myłam zwijając, mrowisko na mrowisku, mrówki miałam wszędzie nawet tak jak Telimena. Zalewane ewakuowały sie w górę czyli na mnie, nie gryzły, ale w życiu nie miałam mrówek w różnych dziwnych miejscach, a dzisiaj miałam i błoto i mrówki.
prawie cały dzień mi zeszło doliczając ciśnienie jakie miałam w wężu, a węża musiałam z błota wytargać bo zalało.
Śmierdzieć zaczyna to bajoro okropnie, komuś chyba szambo zabrało i do nas przypłynęło z mułem, fuj....... a może to trawa gnije pod mułem i korzenie......