Monia, taką sytuację z kotkami jak masz obecnie miałam około 10lat temu. Przy naszym domku letniskowym w lesie, właściwie to pod domkiem sąsiadów zamieszkały dwa małe kotki. Gdy przyjeżdżaliśmy tam to od razu przybiegały do nas. Musieliśmy codziennie wieczorem po pracy tam jechać aby je nakarmić. Zbliżała się zima i wiedziałam, że nie mogą tam zostać. Zabrałam je do domu, lekarz je zaszczepił, odrobaczył i codziennie wieszaliśmy ogłoszenia ze zdjęciami na przystankach. Udało się nam znależć im domy. Jeden "poszedł" na wieś ( nowi właściciele powiedzieli, że oni nie mają takiej książeczki zdrowia jak ten kociak, uśmieliśmy się )

, a drugi na inne osiedle. Ale mieszkały u nas około 2 tygodni. Miały jeden pokój tylko dla siebie bo mieliśmy już dorosłego kota i jamnika. Kociaczki były cudne, jednak zwykłe mleko im nie służyło, jeden miał biegunkę.
Potem jeszcze przygarnęliśmy dwa dorosłe kotki i też każdemu udało się znależć dom. Co wieczór plakatowanie przystanków się odbywało aż do skutku.
Kilka lat temu jeszcze trzy szczeniaki znależliśmy w lesie ale im znależliśmy domy poprzez schronisko dla zwierząt. Po zawiezieniu ich do schroniska i kwarantannie, po dwóch dniach już szczeniaki były adoptowane. Miałam kontakt ze schroniskiem i taką informację otrzymałam.
Moniu, może i Twoim kotkom znajdziesz domy.

Dobrej nocy zyczę.