Dawno temu, na studiach, pracowałam w maku (McDonaldzie) i kiedyś wpadła klasa gimnazjalistów z zadaniem żeby zamówić żarcie po ang. I te dzieciaki, mimo, że zamówienie hamburgera jest super proste i one pewnie napisałyby taką rozmówkę na papierze w 5 sekund, to w realu miały problem żeby te dwa zdania sklecić i wydukać. Taki chyba stres i wstyd je ogarniał, że może coś źle powiedzą. Brawo dla nauczyciela za inwencję i oby więcej takich lekcji. Chociaż może żarcie w maku nie jest polecane, ale tu - gra warta świeczki, dzieciaki chętnie poszły, a i pewność, że obsługa nie ma problemu z ang.
A mojemu dziecku to się do niedawna zdarzało pomieszać ang. z pol. bo nie kminiła, że to są osobne języki. Jak liczyła do 10, to 6 i 10 zawsze było po ang. Po prostu, wyrazy które łatwiej jej wymówić po ang. mówiła po ang. np. finger zamiast paluszek. A na różowy do teraz mówi pinkowy, tylko teraz to już świadomie.
O miedzi nic nie wiem, to se anegdotkę z tematu ang. przytoczyłam