Jutro to czeka mnie dalsza tyrka - haha. I jeszcze niedzielny obiad dla rodzinki muszę upichcić.
W grzybkach specjalizuje się mój mąż. On jest szefem kuchni ja tylko kuchcik taki od roboty. Mistrz palcem pokazuje, smak zaprawy doprawia. Znajomi wychwalają jego grzybki w zalewie octowej.
Elu, przychodzę z rewizytą. Masz piękny ogród pełen klimatu, urokliwych zakątków i fajnych ogrodowych detali. Jest taki niewymuszony i swobodny, takie ogrody lubię najbardziej.
Przetwory wyglądają pysznie, a smakują zapewne jeszcze lepiej.
Fajne masz te widoki i to wszystkie
Muszę wysiać słoneczniki, bo w tym roku miałam tylko kilka i to wysianych przez ptaki.
Kosze grzybów wymiatają
Jak tam Michalina i Rambo, coś nie ma zdjęć
Imponujące zbiory, widać ,że lasy u Was grzybne. U nas też się wreszcie grzybki ruszyły, mam wrażenie ,że dużo później niż zwykle i mniej niż w ubiegłym roku. Efekt dzisiejszego grzybobrania- po wiaderku na głowę, mąż 120 sztuk , ja 100, dużo maluchów. Tylko on był w lesie o 7 rano a ja o 4-
wieczorem
Podaj Elu, mężowski przepis na marynaty. Pasteryzujesz?
Słonce świeci ale jest zimno brr.
Marynata do grzybków.
1 szklanka octu, 3 szklanki wody, cukru tyle, żeby smak był słodko- kwaśny, mąż próbuje, gorczyca, ziele angielskie, liść laurowy, pasteryzacja 15 minut.
Dzieciaki są na grzybobraniu w Borach Tucholskich ponoć grzybów ogrom. Mam szykować słoiki, bo przyjadą do nas na przeróbkę.
Koło nas nie ma dużo grzybów, mąż jeździ do Zbyszków. Tam ma swoje tereny. Ja zupełnie niegrzybkowa jestem.
Ciekawa byłam stosunku wody i octu , wiele przepisów jet na 4 do 1, ale to dla mnie za słabe, robię w takich samych proporcjach jak TY. Dodatki też takie same , tylko jeszcze dodaję sól i cebulkę. Jak długo obgotowujesz grzybki, zalewasz gorącą zalewą , czy przestudzoną? Ja nigdy nie pasteryzowałam i zawsze dobrze się trzymają. Szkoda że, to co smaczne , to niezdrowe
ANIU, a ja miałam wrażenie,że to u Was ciągle padało , a u nas był sucho!
U nas( bełchatowskie) grzybki pojawiły się późno i mam wrażenie,że już się kończą. Wczoraj wieczorem jeszcze pokaźny zbiór, a dzisiaj pusto w koszyku. Niesamowite, nie wiadomo jak to wytłumaczyć! Córka w ubiegłym tygodniu jeździła w okolice Lutomierska, też było dużo. Pojechała dzisiaj- jakby wymiotło. Tak z dnia na dzień, aż trudno uwierzyć! Dlaczego tak?
ELU- a jak tam u Ciebie, mąż wrócił z pełnymi , czy z pustymi koszykami ?