Tak sobie dzisiaj rozmyślałam podczas drugiego w tym roku otrzepywania tujowatych w ogrodzie nad tym, że charakterystyczna dla naszego klimatu zmienność pór roku pozwala dostrzec urodę i wdzięk zwykłych, pospolitych roślin.
Takie tawuły japońskie z etykietką "roślin zieleni miejskiej", nieco wzgardzone poprzez skojarzenia z latami 80-90 ubiegłego wieku.

O tej porze roku nawet w pochmurne dni mają piękny odcień ciepłych, łagodnych żółcieni. Wiosną są jaskrawe, w okresie kwitnienia świetnie się uzupełniają z trawami, ale to jesienią lubię je najbardziej.
jesienią i wiosną
latem
Podobną opinię mają zielonolistne berberysy. Jesień odkrywa zupełnie nowe oblicze tych krzewów. Nagle mają swoje 5 minut. Niewiele jest roślin, które mogą im dorównać w intensywności przebarwień.
Berberys Green Carpet- u mnie rośnie u stóp potężnego miskanta. W sąsiedztwie rosną dwa berberysy Erecta.