Lidko, cieszę się z Twojej wizyty Dziękuję za słowa pochwały
Ta róża delikatnie różowa przy pergoli to Giardina. Rośnie na zachodniej ścianie domu, w miejscu bardzo nasłonecznionym. Rzeczywiście jest sztywna, rośnie mocno i trzeba ją przymocować do pergoli. Pierwsze kwitnienie w czerwcu jest obfitsze, a kwiat jest w pełnym słońcu dużo bledszy. Czy jest kłopotliwa? Nie bardziej niż inne
U mnie często atakuje ją przędziorek.
Tnę mocno na wiosnę i po pierwszym kwitnieniu, bo rośnie po dach. Bardzo mocno ją ograniczam.
W tym roku po powrocie z sanatorium zauważyłam, że przędziorek opanował już wszystkie liście i oprysk mijałby się z celem. Uratowałam ją obcinając wszystkie liście, opryskałam pędy przeciw przędziorkom, solidnie podnawoziłam. Róża odbudowała się i pod koniec sierpnia wyglądała tak, jak na zdjęciu. Dziś nie ma już kwiatów, ale jest intensywnie zielona, jak w maju.
A tak wyglądała przed pierwszym kwitnieniem
I na początku lipca
Justyś tę hortkę można przyciąć na dwa sposoby opcja 1. cięcie pod zeszłorocznym cięciem.
Opcja 2. cięcie nad 1 oczkiem nad zeszłorocznym cięciem.
iks oznacza wycięcie całkowicie cieniutkiej łodyżki
Wyjątkowo udane są kompozycje twoich rabat. Tyle kolorów późną jesienią, pozytywnie zazdroszczę .
Na zacytowanym zdjęciu zaciekawił mnie krzaczek o jasnych pędach. Co to?
Gdyby ktoś poszukiwał wolno rosnącego, niedużego i nietypowego klonika to polecam klon Henry'ego. Ten egzemplarz na zdjęciu ma 10 lat.
Co roku pięknie się przebarwia. Młode listki mają nutkę czerwieni.
Ten ze zdjęć wyżej jest rówieśnikiem klona ściętolistnego. Niby ten drugi też ma być niewieki, ale różnica wielkości jest spora.
Dużą część naszej ziemi dzierżawimy okolicznemu rolnikowi pod uprawę zboża lub rzepaku, więc nie obrabiamy jej w całości (nie wyobrażam sobie z resztą, żebyśmy kiedykolwiek mieli takie moce przerobowe, chyba że wygramy w lotka, rzucimy robotę i będziemy się tylko tym zajmować ). Ja opiekuję się tylko częścią rekreacyjną ogrodu (czerwony kwadrat na wcześniejszej fotce) i warzywnikiem. Czasami działam trochę w przedogródku, ale to raczej strefa wpływów należąca do teściów Sad to również królestwo mojego teścia- swoją drogą bardzo mądry człowiek, wszystko co da się przerobić na naleweczkę ma tutaj swoją rację bytu
Staw jest do totalnej rekultywacji, dno ma prawie metrową warstwę mułu, a przez ostatnie 2 suche lata stan wody jest katastrofalnie niski. Poniżej historyczne zdjęcia z 2021 zrobione wczesna wiosną:
Mimo niskiego stanu wody staw sprzyja lokalnemu ekosystemowi, mamy tutaj zatrzęsienie żab (sprzymierzeńcy w walce ze ślimorami), ważek, przychodzą tutaj sarny, jest też bardzo wiele ptaków, w tym okazjonalnie bociany, dzikie kaczki, żurawie, czy czapla siwa oraz gacki.
Judith, Jest dokładnie tak jak mówisz, to ziemia z dziada pradziada, na której wychowywał się mój teść, z całym dobrodziejstwem inwentarza. Okolica jest zielona, spokojna i jak dla mnie piękna, z kolei początki zagospodarowania terenu były bardzo trudne, bo jak to kiedyś drzewiej bywało, wszystko co niepotrzebne zakopywane było w obejściu. Przez pierwsze kilka lat praktycznie każde wbicie szpadla w "mojej" części kończyło się wykopaliskami archeologicznymi- pełno szkła, starych garów, czy innego żelastwa, gruzu, folii, a już najgorzej jak trafiły się fragmenty starych dywanów, czy innych szmat. Legenda głosi, że gdzieś tam może być nawet zakopana lodówka (oby nie), więc śmiejemy się z eMem, że pewnego dnia wbijemy szpadel nie tam gdzie trzeba i otworzą się jej wrota, po czym zaleje nas fala lodówkowego światła i rozlegną się chóry anielskie Sporo było tez przypadkowych nasadzeń, wątpliwych estetycznie konstrukcji, czy sprzętów rolniczych, najczęściej zepsutych i czekających na "lepsze czasy", które miały nigdy nie nadejść. Mam nadzieję, że w weekend uda mi się rozpocząć serial archiwalnych zdjęć, gdzie przedstawię kolejne etapy powstawania naszego ogrodu