Hej, hej, wracam do Was po długiej przerwie

.
Wczoraj, przy pięknej pogodzie, rozpoczęłam ogrodowy sezon. Wycięłam wszystkie miskanty (przy dużym udziale eMa) i większość rozplenic. A Łucja, która wpadła w odwiedziny, była taka kochana, że ciachnęła mi połowę hortek. Fajnie mieć takich gości, co?

Dziś prawie nie mogłam wstać z łóżka… na szczęście rano padało

. Ale po południu w ramach rozruszania bolących ud i pośladków poszłam ciąć dalej hortki. Przy okazji wycięłam też najstarsze pędy u kilku dereni. I znowu wstaję z kanapy na raty

. Ale za to poziom endorfin mam baaaaardzo wysoki.
Szkoda, że jutro ma być zimno…