Wrotycz na pewno się gdzieś znajdzie na jakimś poboczu, nieużytku. Ja podlewałam gnojówką zrobioną w pażdzierniku i listopadzie. Było już zimno, a wrotycz cały przekwitnięty - ale moc w nim była duża od nagromadzonego przeciwrobaczego tujonu. Gnojówka stała ok. 2 tygodnie, kiedy zaczęłam podlewać. Podlewałam rozcieńczoną 1:2 z wodą ze 3 razy w ciągu tygodnia. Wiosną to za póżno. Z wrotyczu pozostaną jedynie resztki kwiatostanów, a same młode liście nie będą jeszcze miały wystarczającej mocy .
Ja wrotycz mam od dawna z ogrodzie przy różach. Te w jego obecności są bez skazy, te dalej - całe w plamistości.
Wolałabym mimo wszystko nie śmierdzący. Wysłałam PW Toszce z zapytaniem, bo znalazłam jedną ofertę czy będzie się nadawać
Tak, kostki jeszcze nie ma, plan jak ma być ułożona jest na wcześniejszych rysunkach z tym, że chyba między garażem a wejściem do domu wcisne jakąś prostokątną rabatę jeszcze.
O placu zabaw nie myślę, nie mam nawet jeszcze dzieci
Miejsce na ognisko chcielibyśmy albo w takim stylu albo przenośne palenisko.
Łódzkie, Wieje nam tutaj najczęściej z zachodu, stąd też pomysł na szczelniejsze ogrodzenie od sąsiada z wielkimi oknami tarasowymi To dwa główne argumenty.
Świerki wysokie miejscami jak zaznaczyłam kolorami na planie, na prawa też trochę wysokiego można wrzucić, ale są też miejsca gdzie te 2-3m będą wystarczające a jednak wolałabym by były stale osłonięte
Witaj abiko
Na te dwa domki po prawej nie narzekam Ale lewy definitywnie osłaniamy.
Gnojówka nie przejdzie skoro znaleźli się tacy których w oczy kłuły nasze nieskoszone 30cm chwaściki
Dzięki Ewa za ciekawe spostrzeżenia.
Trzcinnika będę obserwować u Navigatorki bo podejrzewam, że przy tej powierzchni Asia nie będzie nadużywać dla nich wody i nawozów
Co do carexów to mam trochę inne obserwacje. Mam Ice Dancy, Silver Scpetre, Evergoldy w pełnym słońcu i radzą sobie wyśmienicie. Fakt, dostają wielkie ilości wody przez cały sezon. Różnica u mnie polega na wybarwieniu liści- w słońcu jest mniej intensywny kolor niż w cieniu. Toszka mówi, że to również wpływ gleby.
Mam jeszcze kilka ciekawych spostrzeżeń ale o tym może jesienią napiszę jak zakończy się sezon.
U mnie byłoby sprawiedliwie pół na pół, ale już nie jest i nie będzie. Gdybym nastawiła się na róże rabatowe, to być może dalej bym je uprawiała mimo ich chimeryczności i nieprzewidywalności. Potrzebowałam jednak róż w większej plamie (pnących, parkowych i okrywowych). W momencie, kiedy takie róże przemarzną, rosną nieprzewidywalnie, złapią czarną plamistość albo innego gada obżerającego liście, sypie się wygląd dość dużej połaci ogrodu. Mam stożki z dwiema New Dawn. Wysokie. Obie róże kolejny rok łapią czarną plamistość. Mam więc od lipca dwa potężne ostrosłupy z okropnymi plamami. W innym miejscu dwie edenki przemarzły do ziemi. Coś tam wypuszczają, ale cały sezon straszyła nijaka dziura. Nie chcę używać hektolitrów chemii w ogrodzie. Gdybym miała pryskać jedną różę, to jeszcze bym przeżyła, ale kilkadziesiąt już nie. Zostawiam te róże, które się sprawdziły, resztę wyrzucam, a w ich miejsce sadzę coś innego. Sprawdziły się okrywowe The Fairy i Alba Meidiland, rabatowe Bonici, Mary Rose, Rhapsody in blue, z pnących Dortmund, Laguna i Rosarium Uetersen, odmianowe Rugosy. Wystarczy jak na moje potrzeby i możliwości pielęgnacji.
Hortensje u mnie rosną świetnie. Są ozdobą również zimą, co przy moim szczerym polu ma istotne znaczenie.
PS. Hortensja przy kuble może mieć problem z powodu kostki. Kostka (suchy beton jako podsypka) może ograniczać rozrost korzeni. No i hortensje raz w miesiącu potrzebują solidnego podlania rozcieńczona gnojówka. Bardzo są żarłoczne.
Polinko u mnie trzcinniki miały spartańskie warunki: odchwaszczona z grubsza rodzima ziemia (piaski) na to tektura - ziemia z podglebia i z wykopu - odrobina ziemi z marketu (razem ok. 10 cm) - podlałam to wszystko 2 x rosahumusem i sadziłam kwiaty i trawy. Nie wiedziałam, że dobrze robi drobna, przekompostowana kora, nie miałam obornika, pierwszy kompost poszedł pod szlachetniejsze rośliny. Trzcinniki szt. 2 rosły wolno, ale przybierały na masie na tej lekkiej ziemi przez 3 lata. Podlewałam je oszczędnie bo mają "cienkie liście" i nie odparowują wody jak inne rośliny. Zero zasilania i pełne słońce, gnojówka z pokrzywy znów była dla szlachcianek, trawy nic nie dostały, bo za mało jej miałam. Były zdrowe, żadnej kropeczki.
Moje obserwacje co do carexów: w pełnym słońcu źle rosną (u mnie wegetują) w półcieniu szaleją. Nie zauważyłam, by robiła im różnicę lepsza ziemia, ale wodę lubią, nie chorują, nie zasilam, nie pryskam.
P.s. lubię trzcinniki ostrokwiatowe dopóki nie kwitną za ich białozielone liście. Jak zakwitną pod koniec czerwca i przebarwią się na słomiany kolor, tracą już moją sympatię bo kojarzą mi się z jesienią .
Trzcinniki krótkowłose mam od ubiegłego roku, jestem nimi zachwycona.
Możesz i zimować korę w workach. Trzeba podziurawić widlami i zlać. Lepsza by była gnojówka, bo zawiera mikroorganizmy, a te bardzo przyśpieszą kompostowanie.
Izo posadziłam, doglądam, gadam... muszą rosnąć...
Jolu to dziadostwo (opuchlaki znaczy się...) wpiernicza wszystko... aby dużo było... dlatego gustują w roślinach o grubych, mięsistych korzeniach.
Na nornice nasypałam granulek w dziury, obserwuję. Jak nie podziała, to będę próbować twojego sposobu.
Wżery na liściach robią tylko dorosłe chrabąszcze. To tylko szkody estetyczne. Całe zło odbywa się pod ziemią. To zło robią larwy.
Żurawki raczej zawsze mają nietknięte liście. Obżerane są korzenie i szyjki korzeniowe.
Decis działa tylko kontaktowo, czyli wróg musi być zlokalizowany.
Nie wiem dlaczego w walce z nornicami użyłaś ropy. Ty to tak poważnie?
Wystarczy poszukać norek i w nie, do środka systematycznie, raz w tygodniu (nie częściej) nasypać kilka ziarenek trutki. Lepiej to robić w rękawiczkach jednorazowych lub łyżeczką, tak by nie zostawiać zapachu.
Sypie się kilka ziarenek, tak by łakomie zjadły, a nie nosiły do gniazda gdzie magazynują na zimę i nie ma gwarancji, że zjedzą.
Można także uzyć stacji (podłużne pojemniki/bazy) do których sypie się zatrute ziarno lub na pręcik nakłada pastę w saszetkach. Stacje stawia się na szlakach nornic.
Wygląda na to, że te opuchlaki są wszystko żerne Myślałam że tylko żurawki i rodki a tu nawet łubin i rozchodniki szamają.
Choć moje to jakoś wybiórczo jedzą, na jednej rabacie widzę wżery tylko na jednym rodku obok rośnie drugi i żurawki, nietknięte. Na drugiej rabacie podobnie liście ma obgryzione tylko azalia a rodek i żurawki nie. Podlewałam wrotyczem i nie wiem czy poskutkowało, spróbuję decisu.
Ania a propo moich eksperymentów z nornicami próbowałam petów nie skuteczne, gnojówka z bzu też nie bardzo, ostatnio jak mi zeżarły dwie trawy zaaplikowałam w dziury ropę i na razie na rabatach tam gdzie jej użyłam nowych dziur nie zaobserwowałam.
Z kwiatów czarnego bzu co roku robię nalewkę (niebo w gębie!) i gnojówkę.
Ta gnojówka ma dużą zawartość fosforu i potasu. Rośliny po niej pięknie i zdrowo rosną - pobudza je do kwitnienia i owocowania. Można nią podlewać warzywa (zwłaszcza pomidory i paprykę), truskawki, poziomki, krzewy oraz drzewa owocowe i ozdobne oraz zioła. Świetny rezultat można otrzymać po zmieszaniu gnojówki z kwiatów czarnego bzu z gnojówką z pokrzyw (zastrzyk azotu).
Toszko, bardzo dziękuję za odpowiedź
Gnojówka z pokrzyw może byc? Pamiętam, ze ktoś zalecał do kompostowania... Ile razy mam ja zastosować? No bo zimą to ewentualnie ten mocznik.
Czyli jutro mam transport kory Jupi Na wiosenne rabatki jak znalazł
Asiu, róże to mocne bestie Przesadź je najlepiej w październiku, jak już będzie chłodniej. Postaraj się wykopać jak najwięcej korzeni, czyli jak najgłębszy dołek. Nowy dół przygotuj z kompostem i mączką bazaltową. Przy sadzeniu pamiętaj, że miejsce okulizacji, takie zgrubienie skąd wychodzą gałęzie, powinno być 5 cm pod ziemią. Podlej je porządnie, tak z 20 L spokojnie może być. Po posadzeniu przytnij te róże na krótko, tak na 10-15 cm i je obsyp ziemią, najlepiej przemieszaną z końskim obornikiem, tak żeby im tylko czubki wystawały, tak ze 2-3 cm. Czubki muszą wystawać, bo inaczej umrą. Róże po przesadzeniu nie powinny mieć żadnych listków.
W tym roku już nic więcej nie musisz robić, oprócz dbania o wilgotność oczywiście.
W przyszłym roku, jak zaczną kwitnąć forsycje, Twoje róże powinny już powoli ruszać. Kopczyki rozgarnij im dopiero jak nie będzie już przymrozków. To może być nawet w maju. W kwietniu daj im trochę wiórków rogowych, kompost i podlej je ze dwa razy gnojówka z pokrzyw. Zresztą pogadamy o nich, jak już ruszą
A ja powiem wam że (bynajmniej ja mam takie odczycie) gnojówka po podlaniu roślin wsiąka w ziemie i na rabacie nie śmierdzi. Gorzej jak wyleje się na rękę albo ubranie wtedy cuchnie na pewno ale dlatego jak do nalewania gnojówki do konewki zakładam takie wysokie gumowe rękawiczki żeby czasem mi nie chlapnęło...
Wydawało mi się zawsze, że ta Twoja ketmia jest niebieska, a tu widzę róż. Czy to moje oczy już do niczego? Ale cudnie kwitnie! I ta biała jeszcze pokaże, co potrafi, tyle ma pąków! Szok! Czy to pokrzywowa gnojówka tak je pędzi?
Beatko strasznie lubię czytać takie pochwały Powiem Ci po cichutku, że eM też dumny ze swojego działa jak paw a ja jak drugi paw
A co do rozplenic ... to nie przypominam sobie Beatko, żebym je czymś podlewała ... ewentualnie jeśli już to może raz gnojówka z pokrzyw i to by było na tyle! Dobrze, że rozplenice dorodne to odwracają wzrok od mojego warzywniczka ... który w tym roku wyjątkowo marny - niedopilnowany. Pomidory potwory - nie wyobrywałam przyrostów i za bardzo się rozszalały, marchewki zjedzone przez nornice (na jesień muszę siatkę na krety wsadzić do donic),a pietruszka zastrajkowała i prawie wcale nie wzeszła ... ehhh