Jak zwykle przodowniczka pracy. U mnie by tez coś zrobił ale skończyło się na antybiotyku a jutro jazda do krainy bieli.
Zostaje mi luty jak nie przywali mrozami i mnie zaź jakiś wirus nie powali.
Prognoza pogody w u mnie na kolejny tydzień jest przerażająca - śnieg stopnieje a ponad 10 stopni na plusie chyba oszuka rośliny.Zobaczymy nowe doświadczenie przed nami.
Kiedyś pokazywałaś swój cudny warzywnik - jak się uprawia brukselkę bo mnie zaczyna się chcieć - kupowałaś rozsady? i co potem ma rosnąć czy coś?
Z tymi irysami polemizowałabym - one tak jak liliowce w sierpniu już ładne nie są liście się jakby łamią i szału nie ma - może u mnie w zbyt suchym miejscu.
Cięcie w 3/4 zrobione. Została do przerzedzenia połowa rabaty zachodniej i sad, a na zewnątrz indygowiec. Jutro w ruch pójdzie rozdrabniarka do gałęzi. Dobrze, że ją nabyłam. Nie muszę się martwić, co zrobić z górą gałęzi i łodyg miskantów. Będzie ściółka ze zrębków.
Wszystko zrozumiałam takie przejścia to są smaczki ogrodowe. Do tych host dodałabym paprocie jeśli tam będą odpowiednie warunki.
Widzę że teraz rozważania różane, ależ się będzie działo nie dziwię się że Cię nosi.
cytat ze str. http://www.sadnowoczesny.pl/artykuly/prawo-dla-sadownikow/s-sad-11107-Czas-na-ciecie-porzeczek-i-agrestu/
Porzeczki czarne mają najwięcej owoców na przyrostach rocznych i dwuletnich, natomiast porzeczki czerwone i agrest – na przyrostach dwu i trzyletnich. W miarę starzenia się pędów ich owocowanie jest coraz słabsze, ponadto hamują one wyrastanie nowych pędów.
Część pędów agrestu rośnie ukośnie lub pokłada się na ziemi. Pędy te wycinamy, pozostawiając w krzewie silne, pionowo rosnące przyrosty.Pąki kwiatowe i owoce zawiązują się obficie, podobnie jak u porzeczki czerwonej, na przyrostach dwu- i trzyletnich, nieco słabiej na czteroletnich. Coroczne cięcie w pełni wyrośniętych krzewów polega na usuwaniu pędów ścielących się nad ziemią i kilku starych gałązek ze środka krzewu w celu pobudzenia wyrastania nowych przyrostów. Cięcie agrestu powinno być mniej intensywne niż cięcie porzeczek. Wystarczy wyciąć 10–20 % pędów.
Dzisiaj zaczęłam ciecia w ogrodzie. Na pierwszy ogień poszedł żywopłot bukowo- grabowy, graby Fastigiata i klon Ginnala. Jeśli nie będzie opadów, to wezmę się za krzewy w sadzie i ozdobne.
Mircia, powiem krótko, bo żeby wszystko sprecyzować musiałbym to rozrysować (jak zrobię sobie projekt poglądowy to pokaże ) Powiem tylko tyle że byłby on przejściem z "wgłębnika" (tak to nazwijmy) z kapliczką. Jedna strona wąwozu ( musiałbym dowieźć ziemi żeby utworzyć "skarpy" opierałaby się na ścianie stodoły po której dodatkowo puściłbym bluszcz. Z drugiej strony muszę wybudować murek oporowy ( być może z białej cegły którą mam) i dalej zrobić dokładnie to samo co od strony stodoły(na szczycie posadziłbym barwinka, no może coś innego byleby przewieszało się na drugą stronę ). A po środku biegłaby ścieżka wysypana korą. Na skarpach zrobiłbym półki żeby wszystko się jakoś trzymało...jak widzę to w głowie to myślę że to fajnie będzie wyglądało ( tym bardziej że idąc przez wąwóz wyjdziemy za stodołę gdzie jest młody sad warzywnik i jeszcze dużo miejsca do kwiatowego zagospodarowania)
Nie wiem czy coś zrozumiesz z opisu Mam nadzieję że tak
Ha już nad tym myślałam tylko nie ma tam jak wjechać bo ta działka to jedno drzewo na drugim rosnące, stary sad i samosiejki klonów, jesionów i czarnego bzu. Bez wycinki by przejazdu nie utorował , a to nie moja działka od naszej strony też nie ma jak bo studnia dostępu broni i budynek drewutni. Ten orzech rośnie na środku tamtej działki , ale pień ma pod kątem w naszym kierunku.
Zachodnie wiatry swoje zrobiły
Dochodzi obawa, że przy podcinaniu te konary zwala się na dach lub ogrodzenie. Ciężar ogromny
Zupełnie nie wiem, dlaczego się za pierwszym razem, jak byłam u Ciebie, nie odezwałam. Witam się więc teraz Widzę dużo podobnych kwestii: glina w ogrodzie, sad i warzywnik oraz miłość do motyli.
Właśnie walczymy z gliną z jednej strony domu: piach kora, mączka, obornik przekompostowany i zostawione w ostrej skibie na zimę (miałam nadzieję, że mrozy pomogą rozkruszyć trochę glinę, szkoda, że na razie jakoś ich nie ma za bardzo). Na wiosnę będziemy siać jeszcze zielony nawóz, bo nie speszy nam się za bardzo z tą rabatą. Na pocieszenie dodam jeszcze, że tam, gdzie trochę już z ziemią pracowaliśmy i są nasadzenia, nie mamy teraz problemów ze stojącą wodą, a było nieciekawie na początku.
Zaznaczam i podglądać będę.
ciemierniki się postarały
Z warzywami wyszlo przez zwykly przypadek - miał być poplon późną jesienią, kto to mogl wiedziec, że zima łagodna będzie, jak pół roku wcześniej trąbili o zimie stulecia
Wspomnienie...
Rok 2017 był dla mnie smutnym rokiem prywatnie. Pożegnałam/żegnam dwie bliskie mi osoby, z którymi łączyła mnie też pasja ogrodnicza.
Moja babcia zawsze będzie mi się kojarzyć z zapachem pewnych kwiatów, w sezonie na kuchennym stole zawsze stały bukiety floksów, astrów i goździków brodatych.Najlepsze na świecie maliny i śliwki, osładzające letnie wakacje. Najpyszniejsza na świecie surówka z czerwonej kapusty, bo tak, kapusta na ogrodzie zawsze musiała być.
Tydzień temu, nagle, niespodziewanie odszedł mój wujek, szalony ogrodnik, fascynat, eksperymentator. Już nie zobaczę 300 sadzonek pomidorów, a potem niemal całej plantacji pod chmurką. Kilka odmian truskawek, bo każdą trzeba popróbować,piękny sad, ogromny ogród warzywny. Zawsze dzielił się wszystkim: sadzonkami, plonami, dobrym słowem.
Wykrusza się powoli mój prywatny zasób doświadczonych, rodzinnych ogrodników. Zostało ich już tylko troje.Z mojego pokolenia, tylko ja kontynuuję tą pasję grzebania w ziemi.
Na ten rok życzę sobie i Wam przede wszystkim bliskości, radości i spokoju.
Haniu, no właśnie, nie ma gdzie zgłębić wiedzy o tym, że nie każda podkładka nadaje się do danych warunków glebowych (stopień zmineralizowania i coś tam jeszcze).
Mówią, żeby sadzić odmiany, które dobrze się miały na naszych terenach. Ale to wymaga umiejętności szczepienia lub oczkowania. Boziu, ja przecież kiedyś to robiłam "zarobkowo" w jednej szkółce specjalizującej się w morelach.
Np. - na marginesie - orzech "z pestki" owocuje po 16 latach nawet. U mnie po 10 nie chciał i zawsze obmarzał. A u sąsiadów rośnie (mus im skradnąć "pestkę").
Ech, poszukiwanie dawnych smaków: śnię o malinówkach takich kupionych od jednego gościa (sprzedawał je w dzień Wszystkich Świętych pod wiejskim cmentarzem). Oczywiście kupiłam całą skrzynkę. Nie zapytałam go, gdzie ma sad, skąd przyjechał (na pewno z okolicy). Poszukiwanie dawnych smaków ... .
PS Wchłonęła mnie budowa u Państwa Śmigalskich. Zajmująca lektura.
Mira,czuję się obdarowana świątecznie. Ogród piękny i swobodny, bardzo podobają mi się zestawienia rabatowe i doniczkowe, no i oczywiście sad ze starymi drzewami.
Pięknie dziękuję za wyczerpujące odpowiedzi. Wirtualnie będę przysiadać w kąciku bistro I już czekam na kontynuację światowego wątku o warzywnikach.
Przeczytałam wątek o szklarniach i wymienione przez Ciebie osoby tam właśnie opisują swoje doświadczenia.
Kiedy prawie trzydzieści lat temu zakładałam z emem pierwszą folię pod uprawę pomidorów i ogórków, nie zastanawiałam się nad opcjami, efektami estetycznymi itp. Miało być użytecznie, praktycznie i zdrowo. Balia z nagrzaną wodą, obornik, kompost i to wszystko. Inne miejsca, inne uwarunkowania: folia w wydzielonej części ogrodu, duży sad. W obecnej leśniczówce było podobnie. Teraz musi mi wystarczyć 9m albo mniej poliwęglanu i skrzynie na warzywa. To dopiero wyzwanie i ile planów w związku z tym
Brzozy mogą przeszkadzać i sąsiadom wschodnim (masz rację z wiatrami zachodnimi) - ale oni wydają się mało konfliktowi. Poza tym dopiero wiosną rozpoczną budowę, więc niejak zastaną, co już będzie. Tak sobie to tłumaczę.
Sąsiad południowy ma wypielęgnowaną działeczkę rekreacyjną, pilnuje każdego źdźbła trawy, żeby równo rosło - raczej z tu widzę potencjalne problemy...
No i od południa mam dość blisko ich drzewa, które robią ten trzeci wymiar ogridu. Od drugiej strony nie mam nic wysokiego, a przydałoby się.
A dlaczego 1 to niezbyt szczęśliwe miejsce? Mnie się wydaje ok.
Tam, gdzie zaznaczyłaś 3 drzewa by się przydały, ale planowałaś tam przecież sad - jakieś wiśnie, czereśnia miały tam być. Wg mnie, tam nie ma tyle miejsca, żeby zmieściły się i brzozy i owocowe - z czegoś musiałabyś zrezygnować.
Jeśli brzozy być muszą, to częściowo bym je zostawiła w obecnym miejscu, a częściowo - w okolicach 2, ale bliżej ogrodzenia.
Ps. Wracając do tej rabaty i trawnika na froncie - możesz ją przecież robić na raty. Zrobić teraz rabatę z trawnikiem, a za dwa, trzy lata, jak byliny, krzewy urosną i będziesz miała co dzielić, zlikwidować trawnik i zrobić rabatę po całości.
Dziewczyny, dzięki za miłe słówka Muszę przyznać nie do końca skromnie, że ogólnie dosyć jestem zadowolona z efektu ogrodowego.
Co nie zmienia faktu, że kilka rzeczy wymaga jeszcze przemyślenia/uzupełnienia, bo nie do końca mi się podoba. Wśród nich wymienię:
- szklarnia - która nie podoba mi się wizualnie i już myślę, jak ją wysłonić;
- skarpa - niby obsadzona od góry i od dołu, wyplewiona, ale efektu wciąż nie widać, mam nadzieję, że tawuły na wiosnę zrobią trochę roboty, no i irga wreszcie będzie rosnąć jak trzeba;
- sad - niby wszystko OK, drzewka posadzone, pocięłam jak umiałam, zrobiły się takie dosyć mocne, obecnie są otulone obornikiem, ale się trochę martwię, bo wszyscy wokół narzekają, że drzewa nie owocują. Czekam co przyszły rok pokaże, bo byłabym szczerze zmartwiona gdyby nie owocowały;
- winogrona - w tym roku bez szału, liczę na to że w przyszłym będzie lepiej, bo też będę zmartwiona;
- jagoda kamczacka - planuję wiosną wymienić ją na czarną porzeczkę, bo mnie rozczarowuje któryś z kolei raz.
Ale to są jakieś tam szczegóły Wiadomo, zawsze coś tam jest jeszcze do zrobienia.. chyba każdy tak ma
Pozdrawiam niedzielnie Fotki sprzed chwili
I dziękuję, że zaglądacie, nawet wtedy gdy ja zaglądam mniej
Trawy u nas w tym roku luźne, na razie robią dobrą robotę, zobaczymy co dalej będzie
mam Ania dwa ale takie pipki małe zadolowane w doniczkach jeszcze
a w kwestii planowania ogrodu.. ja między innymi to wlasnie wynoszę z tego forum, doświadczenia innych ogrodnikow że lepiej pięc razy coś przegadac i zaplanowac niż potem przesadzać. już wiem ze nie ma sensu planować pierdułek typu byliny ale z punktami stałymi jak warzywnik czy drzewa wolalabym być pewna że jest ok. i jak juz nawet plan jest klepnięty to ja go przetrawiam, chodze koło tego..moze za długo..niewiem. tak mam
i napewno nie ugnę się presji osób które będą mi tutaj zwracać uwagę że ja znowu planuję, jak się komuś nie chce tego czytać i mi podpowiadać, wymieniać się swoim doswiadczeniem to nie musi tu zaglądać
to jest internet, dzisiaj jestem, jutro mnie nie ma