Obaj panowie piszący o ekologii w ogrodzie zachowują tzw. zdrowy rozsądek. Metody ekologiczne są wymagające i nie działają natychmiast. Porównałabym je do hartowania i wzmacniania, czyli profilaktyki. Jeśli organizm jest mocny, to byle choroba go nie powali.
Panowie nie są ortodoksyjni i rozumieją, że w nagłych przypadkach trzeba się posiłkować chemią, bo roślina jest już tak chora, że długotrwałej ekologicznej kuracji nie przeżyje.
Właściciel dużego ogrodu najnormalniej w świecie nie jest w stanie wykonać ekologicznych oprysków i innych działań w całym ogrodzie. U mnie np. brakuje kompostu do ściółkowania wszystkiego, często w systematycznych opryskach przeszkadzały opady deszczu, itd, itd..
Staram się znaleźć równowagę między ekologią a pragmatyzmem.

Warzywnik czysty, ekologiczny
sad, róże i drzewa dostają na wiosnę oprysk miedzianem, jesienią mocznikiem
na wiosnę sypię azofoskę, a jesienią polifoskę. W sezonie robię gnojówki i opryski PW i RT. Nawożę rodki i borówki siarczanami. To też chemia.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz