Agnieszka, ja ze swoją rabatą walczyłam od rana do ciemnej nocy .. 3 tygodnie... bez względu na pogodę... sąsiedzi aż sie nade mną litowali... ale samo sie nie zrobi, a ja szczęśliwa, że mam to za sobą. Będą poprawki na 100% ale posegregowane.. niestety nie wszytko byłam w stanie dociec ... ale tera przerzucanie będzie łatwe.. nie ma siewek, nie ma nasadzeń piętrowych.. a na dwóch końcach nasadzenia z zimozielonymi, nie będzie tak pusto zimą.. nawet M pochwalił rozwiązanie ..
Dla ciebie powinnam dać moje żagwiny, co prawda do Twoich im daleko.. ale .. taka namiastka.. w następnym poście.. bo skalniak szaleje ..
Prawy koniec wsiowej.... dojdą jeszcze ożanki z nasionek Vivy Już rosną siewki.. i dosadziłam małe co nie co.. np niskie irysy granatowe ze śmietnika
I lewy koniec.... karagany dostały paliki i już są proste...
I środek.. ale z rana, pół dnia jeszcze walczyłam..
Podziwiam foty - pięknie Aniu. Przerzucanie z flanki na flankę daje niesamowite rezultaty Ja też powoli zabrałam się za bylinówkę, ale wolno mi to idzie, chyba do czerwca nie skończę (mój M dzisiaj pomógł przesadzić wielkie tawuły na skarpę - niech sobie tam rosną...). Pozdrawiam z deszczowego Jurajskiego
Fotki dla nienasyconych bedom!... jak tylko z flanki na flankę przekopię to co jeszcze nie przekopane... może do soboty się uwinę. Wy3masz? ... tzn. wy3macie?
Oddam Eluś, oddam z chęcią - tym bardziej jak to sprawi że będziesz u mnie gościć często To którą stronę kcesz - prawą czy lewą??? I będziemy se tak wzajemnie "z flanki na flankę"
Małgosiu kulki i trawy ... zestawienie idealne i ponadczasowe nawet i bez pinsów ... ja dziś mniej więcej dogadałam się sama z sobą gdzie rozplenica a gdzie kulka ... gdzie lilia pustynna (czy jakoś tak - ależ toto śliczne ) ... gdzie różyczki okrywowe a gdzie królowe ... jeszcze z tydzień nocy na pinsie ... tydzień szamotania się z sobą i niejasność zamieni mi się może w jasność ...
co do okrętu ... nigdy nie wiadomo ... po prostu trzeba być przygotowanym na fszystko ... nigdy nie wiadomo kim nas życie zaskoczy ... dlatego do akcji "flanki" choć łopata w dłoni należy stanąć uzbrojoną w najnowsze trendy ... bynajmniej nie o łopacie piszę
Anek - przyszłam Ci tu bić pokłony w uznaniu Twoje pracy ogrodowej. Ja wczoraj posadziłam te róże i przerobiłam jedną rabatkę i takie tam drobne inne i jak sobie pomyślę o tym Twoim z flanki na flankę to jestem pełna podziwu dla Twojej energii i sił i witalności. Co prawda ta praca jest bardzo fajna ale ciężka oj ciężka A Ty potrafisz dużo na raz więc ja z podziwem dla Cię Pozdrawiam bardzo ciepło i słonecznie
Pogoda się zrobiła - róże posadzone... uffff... przyznaję, że to jest całkiem ciężka praca. Podziwiam tych którzy potrafię tak ciągle z flanki na flankę - pół ogrodu w jeden dzień przemeblować ale i tak jestem zadowolona bo plan na wczoraj wykonałam - tylko już nie dotarłam do laptopa
Powiem jeszcze że dołki pod róże kopałam małą łopatką - bo tam jest wąsko i nasadzone byliny które jeszcze nie wyszły i nie chciałam nic uszkodzić... Udało się - tylko jedną liatrę wykopałam Ale co się namęczyłam to moje - wygladałam jak pies kopiący na grządce bo musiałam łapami z dna wyjmować - na róże te dołki małe nie są.... ufffff.... Tak to teraz wygląda - i trzeba przyznać że na zdjęciu... nic nie widać bo róże bez liści a byliny dopiero zaczynają ale będzie do porównania
Już wiem że reorganizacja czeka byliny bo nie bardzo sie to ułożyło no ale nie planowałam tam róż. Muszę jednak poczekać aż wyjdą Na płotek myślałam puścić powojnik - jeden tam już jest tylko mikroskopijny na razie - ale nie chciałabym jakichś bardzo ekspansywnych więc muszę poszukać.
I przy okazji odkryłam że kilka lilii też wychodzi - na razie jakieś 4 na 15 posadzonych - tylko że niektóre były orientalne... ale które niektóre tego nie wiem - musze czekać które nie wyjdą
Ojej ale się dzieje, płaszczyk nowy, zakupy ogródkowe i eMus na wojennej ścieżce z powodu jakichs tam.. badylków. Czasem to sie ciesze że u mnie tylko ja sama w swoim budźecie sterem, żeglarzem, okretem........i cokolwiek zrobię to i tak ja sama bede ponosic tego konsekwencje. Ale tylko czasem ta radość, bo teraz na przykłąd jak mam sama do przekopania wiele roślin w inne miejsce ( bo udzieliła mi sie zaraza ogrodowiskowa i jeszcze nie dokończyłam rabaty a juz bede przesadzać z flanki na flankę .) i do wkopania mam 12 sztuk bukszpanów............to już troche gorzej z tym ........sterm, żeglarzem, okrętem..........może jakis inny okręt do pomocy by sie nadał.........niechby i taki co by współdecydował o zakupach i troche marudził...............
Buziaki sle i czekam na las tulipanów u ciebie!
Za pinsy cytowane wczesniej dzieki wielkie.........powolutku dojrzewam do decyzji o zakupie 3 brzóz z białą kora i podsadzenie ich kulkami i trawami a twoje pisny jeszcze mnie tylko w tych przemysleniach utwierdziły............to jest piekne zestrawienie..............eh............
Ania moje dwie piwonie z działki mamy cieszą mnie corocznie, pozostałe kupione w necie w m roku musowo będą obficie kwitnąć gdybym je jeszcze corocznie z flanki na flankę nie przesadzala to by były już piekne.....
Haniu Ja sobie dzisiaj dokładnie tak pomyślałam o swoim ogrodzie - że go mam... do kochania i do tego żeby mi pomagał przetrwać smutki i trudności, żeby cieszył każdego dnia na różne sposoby - choćby tylko dlatego że jest Ja z kolei nie mam tyle życiowej werwy co inni - jak chociażby rzeczona Mała_MI nasz kochany Anek - i nie potrafię połączyć i pracy, i rodziny i tego co chciałabym w ogrodzie zrobić i braku czasu na to żeby wszystko było takie jakbym chciała I, przyznaję, że mnie to wkurzało, dlatego właśnie przemianowałam ogród z obowiązku na przyjemność i coś do lubienia Chociaż daleko mu do ogrodów forumowych i jest pusty w porównaniu z waszymi to i tak go lubię i jeśli chociaż sobie jedną rabatę sezonowo zrobię to i tak mnie to będzie cieszyć. Alem się rozgadała - sorry Anek że u Ciebie tak.
A Madżenka ma rację jak najbardziej - we dwie Ciem obijemy Ja co prawda nie dwa lata ale rok bywam u Ciebie - i chocbym miała nigdzie nie wejść to u Ciebie staram sie być... Chyba właśnie dlatego, że Twój ogród tętni życiem... i to jest w nim najpiękniejsze... ŻYJE... na całego... i to jest świetne. I jestem u Ciebie bo Cię podziwiam za energię i ogrom pracy którą potrafisz włożyć w ogród... Ot tak "mimo woli" chociaż to przecież ciężka praca. Te ruchy z flanki na flankę... masę pracy, masę zmian... Bo to kochasz i to mnie przyciąga do Twojego ogrodu... Dobra, dobra... już se idem już nic nie gadam Buziole zostawiam :*
Bociuś no pewnie że będę realizować niech no tylko przyjdzie odpowiedni czas
Nikita Danusia w nim łapki maczała to musi być fajny
Aniu no plany są. Znowu będę z flanki na flankę przerzucać Wyboru gimnazjum jak otoczki z nim związanej nie zazdroszczę. Lekka trauma mi została
Madżenko będę polowała na buka ale czy znajdę u siebie...Może będę musiała kupić takie patyczki jak Twoje graby z podjazdu, zobaczymy. Swoją drogą ciekawa jestem po jakim czasie z takich patyczków uda mi się osiągnąć coś co by zarys kuli przypominało...
Bożenko, wiosną ekspresowo urosną mi chwasty
Do pomocy zawsze jestem chętna, tylko te odległości...
i wiosną zaczynam nowe z flanki na flankę i porządnie przemyślę jednoroczne nasadzenia i ojej, roboty mam, ze hej
Pozdrówka
Brak kilkudziesięciu milionów, a do tego jeszcze gady w ogrodzie. Same plagi. Madżenno, minie listopad, zepniesz wszystko łącznie z budżetem (zastosujesz budżetowanie ogrodowe: z flanki na flankę), będzie dobrze. I zobaczymy Twój uśmiech i grzywkę w kaloszkach (tzn. Ty w kaloszkach cała).
To są miniaturki, kwitną w maju
podobnież u mnie, co rano idę i się wkurzam, jak wracam ciemno, zostaje zerwanie się ze sznurka lub weekend
łoj, może nie pakuj wszystko w ognisko, zapasy rób
Ja też wolę zimą oglądać brak chwastów w kostce i kanciki przy rabatach. Jestem jakoś tak wyczulona, zwłaszcza jeśli chodzi o podjazd i chodniki. Z flanki na flankę - . U mnie ostatnio to się kończy z "flanki na ognisko".