Pogoda się zrobiła - róże posadzone... uffff... przyznaję, że to jest całkiem ciężka praca. Podziwiam tych którzy potrafię tak ciągle z flanki na flankę - pół ogrodu w jeden dzień przemeblować

ale i tak jestem zadowolona bo plan na wczoraj wykonałam - tylko już nie dotarłam do laptopa

Powiem jeszcze że dołki pod róże kopałam małą łopatką - bo tam jest wąsko i nasadzone byliny które jeszcze nie wyszły i nie chciałam nic uszkodzić... Udało się - tylko jedną liatrę wykopałam

Ale co się namęczyłam to moje - wygladałam jak pies kopiący na grządce bo musiałam łapami z dna wyjmować - na róże te dołki małe nie są.... ufffff.... Tak to teraz wygląda - i trzeba przyznać że na zdjęciu... nic nie widać

bo róże bez liści a byliny dopiero zaczynają ale będzie do porównania
Już wiem że reorganizacja czeka byliny bo nie bardzo sie to ułożyło no ale nie planowałam tam róż. Muszę jednak poczekać aż wyjdą

Na płotek myślałam puścić powojnik - jeden tam już jest tylko mikroskopijny na razie - ale nie chciałabym jakichś bardzo ekspansywnych więc muszę poszukać.
I przy okazji odkryłam że kilka lilii też wychodzi - na razie jakieś 4 na 15 posadzonych - tylko że niektóre były orientalne... ale które niektóre tego nie wiem - musze czekać które nie wyjdą