Dziewczyny, a ja w tym roku powtórzę eksperyment sprzed 2 lat. Wytrząsnęłam nasiona do doniczki z ziemią - i zostawiłam w ogrodzie. Na wiosnę tylko pilnowałam, żeby w doniczce było mokro. I było jak ze stipą - upychałam te sadzonki kolanem, po kilka sztuk, tyle ich miałam Bo w domu to one coś cienko kiełkują...

A kiedy kwitną takie siane do donic na zewnątrz?

Pierwsze kwiatki znalazłam na zdjęciu z 05.07.2018, czyli całkiem przyzwoicie. Po 20.07. był już cały łan.

Całkiem nieźle to i ja tak zrobię ile by mi się nie naprodukowało to zagospodaruję albo rozdam.
Moja przezimowana 28.06

u mnie werbena sieje sie sama. Dosc pozno wschodzi. Znajduje ja w roznych dziwnych miejscach ogrodu i przesadzam tam gdzie chce ja miec.

U mnie też się sieje i zbieram po ogrodzie ale właśnie taka późno kwitnie. Najwięcej siewek miałam w tym roku w donicach. Podejrzewam że nasiona są w ziemi ale czekają na wilgoć. Ziemia do donicy zabrana z przekopywanej rabaty.

Co do werbeny to u mnie nieźle przezimowała dwie ostatnie zimy. Siewki też niczego sobie tylko że kwitną ciut później. Sieję też w domu, wcześnie bo w lutym, ale kiełkowanie werbeny zajmuje całe wieki. Nieraz się zniechęciłam wywaliłam ziemię a nasiona wykiełkowały jak się zrobiło ciepło w maju... heh

U mnie różnie zimuje. W pierwszym roku część okopczykowałam korą ale nie wiem czy to coś daje bo przezimowały wtedy chyba wszystkie sadzonki. Ten łan ze zdjęć to właśnie po przezimowaniu. Kolejnej zimy nie przetrwała jednak. Może dlatego że zaraz obok jesienią był stawiany płot. Panowie co prawda ją oszczędzili ale jednak kopali tuż przy roślinkach. W kolejnych latach zimowały mi pojedyncze sztuki ale też nie miałam posadzonej takiej ilości. Zobaczymy jak tegoroczne przetrwają zimę. Zastanawiam się czy można by je czymś okryć. Pewnie suche liście by się nadały a może tak jak lawendę polecają, gałązkami świerkowymi.

Bardzo ubolewam nad brakiem czasu na ogród, co prawda co nieco zrobiłam w ostatnim tygodniu ale dużo tego nie ma. Głównie posadziłam to co dostałam od Misi za co jeszcze raz bardzo dziękuję. Wczoraj i dziś sądziłam wieczorkiem kończąc po zmroku i nawet zdjęć nie zrobiłam. Dzisiejszego dnia bardzo żałuję bo pięknie było jednak u nas niedziele często wyjazdowe i na ogród niewiele czasu zostało po powrocie.

Podziwiam was dziewczyny za to że ogarniacie ogród pracując.

Dorii, spoko, jak znów wejdziesz w koleiny (strasznie to brzmi ) i wpadniesz w rytm, znajdziesz czas na ogród. Nie da się tak szybko przestawić... tzn. może i się da, ale to musi boleć... Więc wiesz, luuuzik, sezon powoli się kończy, dasz radę