Ja mam nie dzielone Caradonny, bardzo długo, dziesięć lat na pewno. Właściwie to siewki od dwóch, czy trzech roślin matecznych. Chyba nie są krótkowieczne, nie wiem jakie mają wymagania, może na bardziej wilgotnym stanowisku są żywotne dłużej? Twój pomysł na sadzonkowanie jest bardzo ciekawy, szybko można mieć ich dużo, tylko problem z upilnowaniem sadzonek zielnych.
Ostatnio też obserwuję masy wieczorników, przy drogach, zastanawiam się skąd się wzięły? Może pouciekały z ogrodów?
Pokaż taką dziesięcioletnią kępę. Bardzo jestem ciekawa jej rozmiarów.
Siewki też miałam ale chyba zbyt małe prz sądziłam i to w dość trudne miejsce bo nie wiele przetrwało przenosiny. Te co nadal żyją to nadal jeszcze maleństwa ale będę obserwować.
Pilnowanie sadzonek to zbyt dużo powiedziane. Jak oderwiesz z korzonkiem to ładnie się przyjmują. Swoje do tej pory zawsze dzieliłam jesienią więc poza porządnym podlaniem zaraz po posadzeniu to nic z nimi nie musiałam robić.
Wieczornik a pierwszy raz widziałam na oczy i gdyby był u mnie to by nie dotrwał kwitnienia. Na pierwszy rzut oka liście wyglądają jak jeden z inwazyjnych chwastów i pewnie bym go wyrwała. Może z resztą nie jednego wypieliłam. Dziś za to w sąsiednim miasteczku na mijanej posesji widziałam jej cały szpaler, piękny :-D
Dość mocno się wiele podobno więc może i uciekła. Ale też jest to nasz rodzimy gatunek tyle że występujący raczej na południowym krańcu kraju.
Wcześniej nie zauważyłam żeby ją jakoś bardzo zjadały. W tym roku jedną sadzonkę zadołowałam zbyt blisko kocimiętki która się na nią kładła i tam ze żarły do zera, musiałam zabrać w inne miejsce. Więc bardzo możliwe że dopadły twoją jak tylko ruszyła i nie dały wyrosnąć.
Oczywiście że pokażę :-D
Mam nadzieję że coś znajdę, szczególnie na fioletową liczę. Miałam też gdzieś zebrane nasiona ale nie wiem gdzie upchnęłam :-\