antracyt napisał(a)

Tak jak napisała Gosia to rodgersja

A No właśnie, takie znajome mi się wydało
A jakie masz zdanie o tojesci rozesłanej bo chyba ja widzę ?

U mnie coraz trudniej zapanować
Koszmarnie się rozszalała razem z dąbrowką

Rozłazi się niemiłosiernie, wymaga ciągłego kontrolowania. Lubię ją przy mini oczkach wodnych bo malowniczo do nich wchodzi, na trudne miejsca też jest ok. Nadmiary wsadzam do skrzynek na mniej słonecznych parapetach (jak tylko przekwitną bratki) i siedzą w nich do przymrozków.
Dąbrówka u mnie wyginęła.

Moja rodgersja też już ma pąki Twoja wygląda, że będzie chyba miała biały, taki kremowy kwiat, moja kwitnie na różowo

Basiu, zupełnie nie pamiętam jaką kupowałam. W zeszłym roku dość marnie rosła i zastanawiałam się czy wiosną się obudzi. Będzie niespodzianka z kolorem

Dzisiaj miałam akcję ratowania jeża. Bidula był tak wychudzony i odwodniony, że leżał w trawie i nie reagował nawet na dotyk. Pojechał do ośrodka na leczenie+regenerację i mam nadzieję że szybko wróci do formy.
Na zdjęciu nie widać tego dokładnie (może i dobrze) ale to same kości obleczone skórą

Mam zadzwonić za kilka dni, a jak maluch dojdzie do siebie to mogę go spowrotem do ogrodu zabrać jeżeli będę chciała. Powiedziałam, że właściwie to nie muszę i jak mają jakieś fajne miejsca dla jeży to może w nich zamieszkać. Mężaty zaprotestował i koniecznie "jego" jeż musi wrócić do domu bo tu mu będzie najlepiej
Oby ta akcją była w tym roku pierwszą i ostatnią zarazem.

Ojej, nie miał co pić i jeść
Jak dobrze, że go znalazłaś.
Tak sie zastanawiam, czy u mnie w ogrodzie jeż by przetrwał… Z pragnienia by nie umarł, mam dwa poidełka na ziemi. Ogrody dookoła mocno ogrodzone, przejść dla jeży z ogrodu do ogrodu brakuje. Moj ogród mały, nie wiem, czy wyżwiłby jeża.

Fajnie, że są takie miejsca i ludzie, którzy pomagają takim maluszkom wielkie brawa dla Was

Anda napisał(a)

Ojej, nie miał co pić i jeść
Jak dobrze, że go znalazłaś.
Tak sie zastanawiam, czy u mnie w ogrodzie jeż by przetrwał… Z pragnienia by nie umarł, mam dwa poidełka na ziemi. Ogrody dookoła mocno ogrodzone, przejść dla jeży z ogrodu do ogrodu brakuje. Moj ogród mały, nie wiem, czy wyżwiłby jeża.

Ewo, nie chodzi o brak jedzenia i wody ale o pasożyty(taka byla wstępna diagnoza). Miał ich zbyt dużo i organizm osłabiony po zimie nie mógł się zregenerować. Znalazłam go na własnym trawniku, a u mnie poidełek pod dostatkiem + 3 mini oczka. Jedzenie też ma, bo wczesną wiosną zostawiam na noc trochę dodatkowego jedzenia w kociej misce właśnie dla wygłodniałych po zimie jeży. Za płotem nadal sporo miejsc idealnych do życia.

Basieksp napisał(a)

Fajnie, że są takie miejsca i ludzie, którzy pomagają takim maluszkom wielkie brawa dla Was

Basiu, jak zawiozłam malucha do ośrodka to kobieta która go odbierała wyglądała jak młoda Simona Kossak. Dwa długie warkocze i pełno ptaków wokół. Od razu mi się spodobała

antracyt napisał(a)

Basiu, jak zawiozłam malucha do ośrodka to kobieta która go odbierała wyglądała jak młoda Simona Kossak. Dwa długie warkocze i pełno ptaków wokół. Od razu mi się spodobała

Ciekawa jestem czy u nas gdzieś w pobliżu jest podobne miejsce? Myślę, że jest napewno, ale muszę poszukać, tak dla siebie by wiedzieć