Niestety spora część sobie nie radzi. Nie było mnie 2 tygodnie, po powrocie dużą część "szlachetnych" odmian złapała plamistość, Elfe dosłownie wyłysiała, Ascot podobnie. Najlepiej radzi sobie z nich Queen of Sweden. W dużo lepszej formie są historyczne, liście zdrowe, ładne przyrosty. Najlepiej oczywiście dzikuski, czyli rugosy i mieszańce piżmówek. Niestety pierwszy raz mam też na niektórych okazach mączniaka.
Rugosa Ritausma kwitnie nieprzerwanie
Piżmówka nn również
Madame Boll ma sporo pąków, ale one już się pewnie nie otworzą z powodu silnych deszczy
Nieprzerwanie kwiaty produkuje Elizabeth Oberle, ale złapała plamy. Na tarasie przegapiłam drugi rzut połowy donic.
Mogę jeszcze pochwalić tą (znana angielska piękność, ale nazwa wyleciała mi właśnie z głowy )
Sąsiadka chyba mnie oszukiwała, że regularnie zbierała plony z ogrodu... drugie tyle czeka na zerwanie, o fasolce nawet wspominać nie będę. Wiecie co można zrobić z wyrośniętej, na szczęście bez łyka, szparagowej?
Na obiad miałam zapiekaną dynię (jak dobrze, że mięsożercy stołują się dziś poza domem, nikt nie będzie marudził na minimalizm ), a na jutro z reszty planuję krem - mniam
Odrobina mniej spożywcza na koniec - daliowe poletko rozhulało się na dobre Mus zabrać się za bukiety
Ania, na tym poletku jest tylko 10 krzaczków, wszystkich razem jest z tego co pamiętam trochę ponad 20. Wykopanie ich naprawdę nie zajmuje aż tak dużo czasu, mieszczę się w jednym dniu. Potem tylko opisywanie, podsuszanie, pakowanie i na strych - pikuś