Koziołek już za płotem. Otworzyłam rano bramę, przyszła po niego matka, ale wystraszył ją przejeżdzający samochód. Nie chcieliśmy ryzykować i mąż wyprowadził malucha na nieużytki po drugiej stronie drogi. Obserwujemy go przez okno, objada się zielonym. Mam nadzieję, że niedługo znowu wróci matka i towarzystwo pójdzie w swoją stronę.
Bardzo rozśmieszył mnie wczoraj nasz kot. Kiedy ratownik wpuszczał koziołka do ogrodu, kot myślał chyba, że to nasz pies. Podbiegł do niego wesoło, głośno miałcząc, z podniesionym ogonem. Chciał się w typowy sposób poocierać i kiedy już był dosłownie z nosem przy sarence zorientował się w pomyłce, stanął jak wryty, po czym udając, że nic się nie stało obszedł go szerokim łukiem