Cześć, przytulną masz tą działeczkę
Ponieważ jestem jedną z najbliżej ZP mieszkających i stałym ich bywalcem, to pozdrawiam serdecznie, może się tam kiedyś spotkałyśmy A jak nie, to teraz będzie łatwiej się skrzyknąć

Hej, z przyjemnoscia będę do ciebie zaglądać
Duzo fotek poproszę

I ja dziecinstwo dzialkowe pamietam, pozniejsza tesknote za "polem" kiedy wielkie miasto wezwalo i wreszcie wlasny ogrod. Zajrze wiec tu z przyjemnoscia, moja mama ma taka dzialeczke i czasem bywamy.
Na takich dzialeczkach wszyscy sie znaja, dzialkowiczki wymieniaja sie roslinami (wiem bo i mi caly wor sprezentowaly) i co wazne na takich dzialkach jest chyba najbardziej tradycyjnie, byliny i rosliny uprawiane od lat, bez nazw, odmian za to zdrowe i podzielne. na takich dzialkach znalezc mozna juz zapomniane skarby ogrodnictwa.

Zostaje wiec tu z sentymentem i macham cieplo znad morza

Kaśka, melduję się i mam nadzieję, że wiosenną porą będziemy się jakoś łapać? Może w ZP, tradycyjnie?;D

Cześć, witaj na O. Wpadłaś jak śliwka w kompot, ale to już na pewno wiesz . W końcu jakieś nałogi trzeba / warto . należy mieć

Dziewczyny cieszę się jak nie wiem co, widząc Was tutaj!
April - oczywiście, że byłaś wtedy w ZP, gdy Was molestowałam w sprawie rutewki kiusjańskiej Izę było mi rozpoznać najłatwiej, bo miała jeszcze wtedy czapkę w awatarku
Kasia - każdy ogrodnik lubi pokazywać swój ogród ale działkowcy to mają w tym względzie skłonność do przesady, więc nie prowokuj
TAR- kooperatywa na działeczkach jest podstawą egzystencji- ja uwielbiam zwłaszcza ogródki starszych babinek- bo one mają wieeelkie karpy i jak ktoś, coś od nich weźmie jest traktowany jak wybawca!
Asiu Moja rodzina skażona miejskim ogrodnictwem od 3 pokoleń- myślę, że to jest jakiś gen po prostu, nie ma ucieczki, człowiek wiecznie szuka kawałka ziemi do pogrzebania

Ta rutewka to cukiereczek, ciekawa jestem czy będzie mi dobrze rosła, bo nasadziłam jej sporo

nic mi Iza nie mów, napaliłam się na nią ale wygoliłyście ZP z tej pięknoty- została sama nędza- jedna sadzonka jedynie była do kupienia- no i jedną kupiłam Muszę w tym sezonie dosadzić, żeby jakiś efekt był.
Wasza paczka w szkółce, to jakby szarańcza przeszła

Kasia, witam się na Twojej działeczce, super fajnie, że ją masz i że pokazujesz, przywracając niektórym wspomnienia z dzieciństwa
A co do ekipy warszawskiej i przyrównania Jej zachowania w szkółce do szarańczy - no trafiłaś w punkt
Za każdym razem jak Dziewczyny pisały, że były na wspólnych zakupach - oczami wyobraźni widziałam, że to właśnie tak wyglądało - jak nalot szarańczy - jedna drugą motywuje, motywuje, motywuje i zostają puste półki Nieodmiennie zazdroszczę takich zakupów w wypasionych szkółkach z dużym wyborem, grzech nie skorzystać, tyko trzeba przeczekać atak szarańczy albo stać się jego częścią

lilarose napisał(a)

nic mi Iza nie mów, napaliłam się na nią ale wygoliłyście ZP z tej pięknoty- została sama nędza- jedna sadzonka jedynie była do kupienia- no i jedną kupiłam Muszę w tym sezonie dosadzić, żeby jakiś efekt był.
Wasza paczka w szkółce, to jakby szarańcza przeszła

Hahaha fakt Pamiętam jak pojechałyśmy z Kwartetem po 3 sztuki czegoś dla mnie, a wyjechałyśmy jej 7-osobowym autem zapakowanym po dach