No uczyła że dawać to co się ma,byle dużo i byle nie trujące

Ostatnio na wakacjach na wyspie Sródziemnomorskiej nazbierałam jakiegoś pachnącego zielska i zaserwowałam rodzince w spaghetti. M nie chciał jeść z obawy otrucia. A co on król jakiś jest, żebym go truć chciała

Wszyscy żyją, zapas zielska jeszcze długo spożywaliśmy w Polsce, bo sobie zapobiegliwie jak pszczółka uzbierałam do słoika. Lepsze to było niż wszystkie kupne zioła. Aha- i np. do ryby na ruszcie lub smażonej całą gałąź wsadzam- co tam mam melisa, tymianek inne