Ewa, pytałaś u mnie o Ascot, podoba mi się, nawet bardzo. Ale jestem na etapie kiedy podoba się każda róża, która zakwitnie we własnym ogrodzie . Kojarzy mi się z kształtem róż jakie widuje się na obrazach dawnych mistrzów. Kolor czerwony (malinowy?) ale nie bijący po oczach. Niewiele mogę o niej powiedzieć, to jej drugi sezon, jest maleńka. Gdybym miała wybierać, chyba zdecydowałabym się na galijki. Aha, choruje na plamistość liści.
Moja Ascot w ub roku mnie zachwyciła...kolorem...zapachem...pokrojem krzewu (wysoka urosła bo walczyła o słonce) a w tym roku nie miała szczęścia, jak rozkwitła to najpierw deszcz zniszczył 2 czy 3 trzy kwiaty zanim sie rozwinęły zrobiły sie brązowe i brzydkie, a potem kolejne kwiaty trafiły na upały i słonce je troche poprzypalało. Teraz czekam na drugie kwitnienie, zobaczymy...