http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,19502785,ciezko-zachorowal-gdy-zbadal-pola-z-ziemniakami-zatruty-biznes.html
Co to jest 140.000 dla koncernu, który niszczy zdrowie człowiekowi? Nic. Mógł wypłacić od razu. Nie chciał. Bo wypłacając, przyznałby się do winy. A tak winę trzeba było długo i kosztownie uzasadniać opłacając adwokatów i ekspertyzy. Koncern mataczył i myślał, że może ominąć fakty.
Ostatecznie przecież frytki z pół strzelińsko-oławskich w łańcuchu żywieniowym (jako końcowy mrożony produkt z zamrażalnika) nie szkodzą człowiekowi. A że w trakcie "procesu produkcji żywności" zachorował jeden inspektor i padło trochę owadów .... .
Temu mówię NIE! Nie temu, że się opryskuje. Ale temu, że nie ma odpowiedzialności i idzie się na skróty.
W latach 70-ych wuj mego męża, pszczelarz, z dziada pradziada miał pasieki na rzepaku. On i inni pszczelarze. Padło wtedy kilkaset rojów pszczelich z powodu tego, że miejscowy SKR opryskał rzepak "czymś" i długo się nie przyznawał. Potem się przyznał i wypłacił odszkodowanie. Ale jak policzyć koszty całego utrzymania rojów pszczelich i strat?