Np. taki różanecznik w Wojsławicach (Antje lub Baden Baden) został w zimie poparzony słońcem, o czym dowiedzieliśmy się podczas zwiedzania z p. Hanią - kurator Wojsławic.
Miro, podstawowa moja zasada: nie nawożę niczego na zimną glebę. Dlatego też popiołu nie wykorzystuję zimą (tylko na oblodzoną ścieżkę do drewutni sypię). I nie dam się przekonać, że w marcu gleba jest ciepła. Rośliny muszą same z siebie najpierw wystartować, poczuć ciepło z ziemi i od słońca a nie z nawozu.
Ja mam 5 Ritausm. Najgorzej z mrozami na początku radziły sobie te z serii Pavement. Ale teraz już jest dobrze. Tej zimy zmroziło mi Aspirynę, Jasminę. Veilchenblau i Perenial Blue miały tylko kopczyki i przeżyły całe. Wszystkie angielki przemarzły do poziomu ziemi, nie miały kopczyków (poza Mary Rose). Historyczne i alby mają się dobrze. Czekam na znaki życia w pnącej Iceberg na tarasie. Miała tylko lekką firankę i kopczyk.
Wojsławice to taka perła. Zaskakują nowościami i rozwiązaniami. Np. powstała altana z platanów ciętych na płasko, pod nią ławeczka.
Naczytałam się u Ciebie i naoglądałam Piękne rośliny pokazujesz, drzewa sadzisz, warzywnik planujesz. Same konkrety Cisy napadł grzyb, muszę się moim porządnie przyjrzeć, bo na wiatry są bardzo narażone.
Znów znalazłam ogród warty zwiedzenia http://www.ippenburg.de/ O różach z tego ogrodu książkę kupiłam. Moja biblioteczka ogrodnika będzie kiedyś większa od mojego ogródka
Jolanko, na Ani zdjęciu wydaje mi się zbyt jasny (różowy), w Wojsławicach był prawie purpurowo-fioletowy i miał ciemniejsze liście. Ale może to wina oświetlenia (deszczowo i ponuro). Ale skoro z nazwy jest ten sam, to musi być ten sam.
Ewo, a ja pod wpływem nowej książki o różach będę przesadzać byliny, żeby bardziej pasowały i nowe trzeba też zagospodarować. Nie mam złudzeń, nie skończę mojego małego ogródka. Ale chyba właśnie to jest najpiękniejsze
Bardzo się cieszę, że tak spodobała Ci się ta książka. Ja też często do niej wracam. W przyszłym roku mam wielka nadzieję zobaczyć ten ogród na żywo