To dobry pomysł. Stwierdziłam ostatnio, że lubię roślinną monotonię, tzn. np. 3 metry obsadzone w jednym wzorze a potem ten wzór przechodzi w inny wzór.
Kiedyś sadziłam 5 roślin takiego samego gatunku na rabacie, teraz liczę w metrach ilość tych roślin.
Mnie się wydawało, że ja już nie różana. Ale te parkowe, angielskie, pachnące, pnące i duże oraz historyczne wprawiają moje serce w drgania. Nie sposób ich nie mieć.
Najważniejsze jest miejsce dla nich w ogrodzie i opieka nad nimi.
Ona jest na stoliku pod szklarnią. Pod nią jest podłoga ceglana.
No właśnie już nie wiem, czy musi być. A dzwonka sprawdzę, bo nie znam.
Tak, za grabową przesłoną po prawej. U mnie prawie wszędzie żwir w podłożu, tylko tam gdzie koparka nawiozła glinę jest inaczej. Ma to plusy (nie wypadają mi rośliny po zimie. Stop: gaura zawsze wypada - nie mam siły już do niej.)
I mam takie miejsce tuż przy domu, rabata grillowiskowa: tam chyba przez lata składowano kompost, obornik i inne dobra - jest idealna łącznie z podglebiem, które jest w typie gliniastym, na dodatek mocno zmineralizowanym.