Ewo oj narobiło u ciebie to drzewo i zerwana linia problemów. U nas w tamtym roku przy wichurach konar zerwał linię wysokiego napięcia, skakała sobie 'wesoło' sypiąc iskry i zapaliły się drzewa przy linii energetycznej. Strachu napędziło.

sylwia_slomczewska napisał(a)

Tak Ewo ogród ubezpieczam od dwóch lat....

Co nie znaczy Sylwio, że w razie zniszczeń wypłacili by ci kasę. Nam Pan z ubezpieczalni jak wizytował to odrazu zapowiedział, że jak drzewa sąsiada polecą na dach to nie wypłacą bo to jest zaniedbanie a nie wypadek losowy (drzewa były pochylone na naszą stronę). I też sąsiad miał gdzieś wszelkie moje prośby. Załatwiałam przez gminę- tu jest sytuacja realnego zagrożenia. Dobrze Ewa napisała- "To nie chodzi o udry sąsiedzkie tylko o właściwie pojętą ochronę siebie i swojego domu."
I nie trzeba ściągać ciężkiego sprzętu- wystarczy ekipa która tnie metodą alpinistyczną. Nie ma zagrożenia, a koszt wbrew pozorem nie jest większy.

To eszeweria.

Już śnieżek masz?! Widoki super jak o każdej porze roku.
Fajnie ze bajzel udało się opanować

A ja w Burton oglądałam całkiem inne donice, choć ta z konwalnikiem była taka sama

Pszczelarnia napisał(a)

Pszczółko wiem że masz zywopłoty lisciaste ale nie pamiętam czy ty masz żywopłot zarówno z czerwonego i zielonego buka?


i czy znasz dzisiaj odpowiedzi na te pytania? jaka jest dzisiaj twoja wiedza na temat żywopłotów bukowych? ...bo poczytałam trochę tego wątku i jakoś nie wszystko jest dla mnie oczywiste i klarowne

https://www.ogrodowisko.pl/watek/1405-zywoplot-strzyzony-lisciasty?page=4

twoje pytanie było takie

Pszczelarnia napisał(a)

Czy może być tak, że żywopłot z buka czerwonego pod wpływem słońca zielenieje?

W jakiej odległości sadzić żywopłot z buka zwyczajnego od płotu i sadzonka od sadzonki (fagus sylvatica). Na sadzenie z odkrytym korzeniem pewnie jeszcze za wcześnie? Ale z doniczek z folii czarnej (ze szkółki leśnej) już można?
Edit:
Wczytywałam się w temat dogodzenia bukom i znalazłam ciekawą informację:
"Buk jest gatunkiem stosunkowo wolno rosnącym. W wieku 5 lat osiąga wysokość 40 cm, a po 11 latach życia dorasta do 185 cm."

eee_taam napisał(a)

Pszczółko (...)

Napisałam u Ciebie.

Ten czerwonolistny jest młodszy, od 2014. Z patyczków niemal posadzony, 40 mb.

Tutaj 11.11.2018

nicol21 napisał(a)

Już śnieżek masz?! Widoki super jak o każdej porze roku.
Fajnie ze bajzel udało się opanować

Nicol, dziękuję za Twój entuzjam.

czyli jednak 2-3 razy trzeba taki bukowy tez ciąć.


ciekawa jestem czy w miescie na zywopłocie tez zdobniczka grasuje? ...bo bukszpany widziałam tam tez i jakby ćmy nie było na nich ....a ludzie sie na mnie dziwnie patrzyli bo ja łeb w bukszpanowych kulkach miałam i rekami w nich grzebałam ....szukałam złota

Jest takie domostwo na Lubelszczyźnie, gdzie buk bordowy otula ganek, klon białolistny ocienia starą studnię, a iglasty strażnik kłania się gościom w ogrodzie.








Jest takie miejsce, gdzie czerwcowe czereśnie smakują najbardziej






"Rwałem dziś rano czereśnie,
Ciemno-czerwone czereśnie,
W ogrodzie było ćwierkliwie,
Słonecznie, rośnie i wcześnie." (Tuwim)


Mikołajkowa opowieść o spotkaniu z Moniką.

Ewo, przykre to co Was spotkało z powodu niedopatrzenia z drzewem. Ale czasem trudno przewidzieć, że coś się zdarzy, lub że zdarzy się tak szybko.
Nie dalej jak miesiąc temu też miałam po wichurze zamieszanie z drzewami. Fakt że do usunięcia kilku drzew się przymierzaliśmy bo zauważyliśmy, że zaczynają przysychać ale nie sądziliśmy, że degradacja postąpi tak szybko.
Poszło w sumie osiem sosen, z czego jedna ogromna, w samym rogu działki, zagrażająca przejeżdżającym samochodom, naszej wiacie śmietnikowej i oczywiście ogrodzeniu. Dwie przy garażu. Na szczęście zorientowaliśmy się na tyle wcześniej że obyło się bez strat. Drzewa się połamały ale zaczepiły się gałęziami o pobliskie sosny. Zauważyliśmy w piątek wieczorem. Nerwowo obdzwaniałam firmy ścinające, dysponujące podnośnikiem. Udało mi się ściągnąć taką firmę na drugi dzień rano. Sprytnie podwiązując i po kawałku tnąc od góry, dwóch panów z podnośnika rozwiązało mój problem w kilka godzin. Owszem, kilkaset złotych zapłaciliśmy za usługę. Ale jaka ulga była jak już odjechali. W kieszeni pusto a ja się cieszyłam jak dziecko, bo nie było już zagrożenia ani dla nas ani dla sąsiadów.