4. Postanowiłam wysprzątać wszystkie "mordory". Również tutaj, w północnym zakątku ogrodu: wywieźć kamienie, odzyskać ziemię, sprzątnąć gruz po robotach budowlanych, które równolegle odbywały się w domu.
Nie obyło się bez pomocy "ciapka", który zgrabnie wpasowywał się w ciasną przestrzeń
6. Zupełnie nieoczekiwanie, spontanicznie i natychmiast postanowiliśmy umieścić w ogrodzie skrzynie (6 szt.) na kwiaty do wazonów. To "natychmiast" trwało od maja do listopada.
7. Jesienią zechciało mi się w 5 miejscach wypoziomować i odkamienić teren oraz posiać na nowo trawę. Decyzja łatwa i spontaniczna. Albowiem mieliśmy cudowne urządzenie - glebę gryzące i pana do pomocy. A susza i tak wypaliła wszystkie trawniki.
Przyszła jesień i nader często należało grabić liście z wschodzących źdźbeł.
Ewo, no strasznie Ci jestem wdzięczna za pokazanie tych Twoich mordorów, od razu mi lżej na duszy że nie tylko ja tonę w kamieniach, gruzie i takich tam. Skoro Wy dajecie radę to może i ja kiedyś wyjdę na prostą. Tym bardziej podziwiam wykonaną pracę i zapał. Suuuper
8. Po powrocie z wyjazdu ogrodowego do Holandii, jakby na przekór zobaczonym tam trendom, postanowiłam założyć klasyczną różankę w miejscu zielnika. Zielnik założyłam wokół szklarni.