Ewa ja znowu z zapytaniem. O ile pamiętam dobrze to masz u siebie grusze Chanticleer. Co o nich powiesz? Nadawały by się na moją wjazdową? Nie chorują Ci?
Bardzo pracowity. Posadziłam (praca wspólna z eM) ładny kawałek żywopłotu z cisa między brzozami (ugór), co pozwoliło mi wydobyć 20 taczek kompostu (w kompostowniku zostało jeszcze pewnie ze 30 taczek). Wypieliłam żywopłot bukowy (80 mb). Posadziłam jeszcze resztki cebulowych do donic i obsadziłam 2 skrzynie, zadołowałam materiał do działań wiosennych. Wypieliłam ścieżki między skrzyniami i przykryłam skrzynie kompostem.
Zjadłam ostatnie pomidory ze szklarni. Sprzątnęłam konewki, szlauf ogrodowy, zakręciliśmy wodę, podlaliśmy cisy pod drzewami.
Zapał nie gaśnie, tylko teraz jestem znowu nieczasowa w łykendy.
A do zrobienia jest:
- wypielić rugosy
- zrobić kanciki przy ulach
- skończyć szykowanie przedpola na rabatach dla obornika (ścinanie, dopielanie)
- posadzić 2 jabłonki i jeden krzak
- zadołować 2 cisy stożki (stożki in spe)
- warzywnik nie skopany (ale to robótka eMa)
- wejść na skarpę i wypowiedzieć wojnę jeżynom
- przesadzić jedną kalinę sztywnolistną, małą sadzonkę
- przesiać popiół z ogniska.
No właśnie długo tak patrząc na początki, że dwa lata temu zaczęłam szukać ekipy i dwie odmówiły bo im deski nie pasowały, a trzecia bo się bała konstrukcji. Szczęściem teraz dorwałam (dzięki sasiadowi) pana, który się ze mną umawiał we wtorek, a w czwartek już do roboty przyjechali. To był fart nic wiecej, może los uznał, że po tych powodziach i katastrofach należy nam się coś na osłodę