Tak sobie myślę, wracając do naszej
forumowej wymiany myśli o bezpieczeństwie i bhp ogrodnika we własnym ogrodzie.
Kleszcze - po prostu się oglądać, czy nie ma czegoś na ciele po powrocie z ogrodu. Ja im jakoś nie smakuję.
Kwestia poparzeń sokiem roślin - nie pracować w zenicie w ogrodzie bez zabezpieczenia na ręce i nogi. Mnie tak dotkliwie poparzyły, min. trawa na trawniku (była świeżo skoszona) i inne eteryczne rośliny. Takie poparzenia goją się długo i blizny zostają.
Praca w rękawiczkach w ziemi - dla niektórych konieczność.
Długie rękawice przy cięciu róż, berberysów i innych.
Zakłuć można się zawsze - niektórzy są poddatni na coś ala róża - rumień (czy odczulanie da coś)?.
Uwaga na rośliny typu jukka - można stracić oko.
Uwaga na miskanty - można sobie dłonie pociąć.
Meszki - ukłucia bywają dotkliwe.
Nie mówię tu o zagrożeniach wynikających z niewłaściwego użytkowania sprzętów i urządzeń.
Acha, przy kuciu kamieni podczas skopywania grządki chronić oczy - można mieć okruchy betonu lub kamienia w oczach - też już doświadczyłam, odradzam.
I czasami trzeba mieć wysokie buty z twardą podeszwą.
Ach, dola ogrodnika hobbysty - ciężka.
Czy komuś coś się jeszcze przytrafiło i chciałby nas przestrzec?