No i z mojej roboty nici.
Bylo pieknie, slonecznie i cieplunio. Grzebalam sobie w rabatkach, poprzesadzalam to i owo, niespiesznie. A to na ptaszki popatrzylam, a to na motylki, pobawilam sie z futrem. Przycielam podmarzniety bluszcz, przygotowalam prawie calosc pod nowe roslinki (jeszcze tylko sosenki dostana nowy domek), zrobilam kanciki przy zwirku i juz mialam naprawiac to, co kret na zwirku narozrabial i zaraz potem brac sie za rabate z sosnica, az tu nagle....
Huknelo, gruchnelo i jak nie lunie
Buuuu, i mam burze od 15 non stop
Tym sposobem robota nie skonczona, zdjec nie ma
Ja sie tak nie bawie
____________________
Wiosne trzeba miec przez caly rok w sercu :D
Bockowe perypetie ogrodkowe