Dziewczyny
Byłam na Cyprze w Pafos. Hotel wielki ale ładny i luxusowy. Żarełko pyszne i mam 3 kg do przodu.
Pewnie dzięki słynnym galaretkom. Zajadałam się melonem i owocami longman.
Głównie uprawiałam plażing, leżing i dinking.
Przeczytałam 2 powieści.
Widziałam kwitnące strelicje, kanny, daktyle na palmach, owoce granatu na drzewach, piękne pnącza, żywopłoty z oleandrów i róże na hotelowych rabatach. Oraz plantacje bananowców karłowych.
A fikusy które hodujemy w domach tam sobie rosną w naturze i mają wielkość naszych dębów.
Na Cyprze żyje mnóstwo wolnobytujących kotów które cieszą się szacunkiem miejscowych i budzą ciekawość turystów.
Zwiedziłam troche miasto lokalną komunikacją, widziałam zamek, i park archeologiczny.
Wszystkie miejskie i około hotelowe nasadzenia mają linie kroplujące. Tych lini są setki km.
Rury doprowadzające wode do bydynków leżą często na wierzchu. Razem z wodomierzami. Widać je nawet z okien autobusu.
I nie ma tam poszanowania gleby. Ziemia na wybrzeżu jest twarda i bardzo kamienista. I wszędzie leżą kawałki betonu. Piękna droga, równiutkie chodniki obok a pobocze usłane gruzem. Nad brzegami morza sa pięknie i równe chodniki. Oświetlone i można spacerować nocą. Ale obok gruz i kamienie.
Ogólnie to było fajnie.
Palma daktylowa.
Zrobiliśmy sporo zdjęć ale wszędzie my i nie chce się nimi dzielić w przestrzeni publicznej. Wybaczcie.
____________________
Lidka , lubuskie gdzieś pod Zieloną Górą
Glina i zielsko na Diamentowej