Toszkę ostatnio poszalałam i machnęłam w dwa dni niemal połowę planowanego paprociowiska. Większość z własnych, dzielonych teraz sadzonek hakone, języczników, triarelek i carexów Raureif. Oraz niemal niewidocznego roztrzepańca od Ursy, parzydła Kneiffii.
W środku moja ulubiona ostatnio hortensja Pastel Green. No i oczywiście trochę paproci.
Paprociowisko umiejscowione jest obok rabaty z misą. Udało mi się zrobić połowę. W przyszłym roku ciąg dalszy, po wyrównaniu poziomów gruntu.
Wyobraźnia przy lokalizowaniu tak małych roślin bardzo wskazana

Ale jak się zagęszczą, będzie super. Cieszę się że to zrobiłam bo do zimy jeszcze zdążą się ukorzenić.
W planowaniu pomogła mi Inka, bo zacięłam się w pewnym momencie jak stary scyzoryk

Mam nadzieję że coś z tego będzie bo robiłyśmy to już po ciemku