Nie wiem, co jest, ale jak już się odważyłam i zaczęłam, to nie mogę skończyć...
Zatem jeszcze kilka zwierzeń ogrodowych...
Pierwszy sezon prac (tych już świadomych) upłynął na wytyczaniu rabat, zrywaniu w ich miejscu darni. Rabaty zostały wytyczone, korą obsypane, roślin niewiele. I doszłam wówczas do wniosku, ze ten etap najbardziej mnie kręcił. Dużo pracy, a efekty widoczne od razu. Potem ten zagospodarowany (hihi)teren trzeba było obsadzić i tu zaczęły pojawić sie schody. Bo moja kreatywność sie nieco wyczerpała na etapie kształtowania terenu
.
I tu popełniłam błąd, choć ta kwestia nie powinna była mi umknąć po lekturze Ogrodowiska.... Przygotowanie ziemi...
Wlasciwie to mi nie umknęła, ale pomyślałam, ze to takie tam wymysły i w sumie malo ważne. Boszszsz. Dramat, prawda? No teraz wiem... Zatem zaczęłam wybierać rosliny kierując sie właściwie tylko ich potrzebami w zakresie dostępu do słońca. A rosliny w znacznej części są „ogrodowiskowe” oczywiście
.
Efekt nieprzygotowania ziemi był taki, ze rośliny startowały wolno i nie przyrastały tak jak powinny. Szkoda, ze wtedy nie założyłam wątku. Gdyby wtedy Toszka mi nagadała do słuchu, to efekty w moim ogrodzie byłyby nieporownanie lepsze...
Ale teraz kazda nowa rabata dostaje w odpowiednim czasie właściwe wzmocnienie
,