Ja swoją przygodę z winobluszczem pięciolistkowym zacząłem skromnie 3 lata temu, rosła sobie sadzonka u cioci pod płotem nawet na nią nie zwracałem uwagi do czasu, aż ciocia jdała jej dwa sznurki, wtedy się wszystko zaczeło. Wsadzałem kijki do rurek od ogrodzenia i plątałem sznurki, płot jest z takich blach do których pnącze sie nie czepia więc musiałem mu pomagać. Teraz już dostałem istnego fioła na tym punkci i w te wakacje posadziłem go wszędzie, gdzie to tylko było możliwe. Porozciągałem sznurki i pozbijałem kratki. Tak wpadłem na pomysł by przenieść roślinę do miasta. Mieszkam na pierwszym piętrze, pierwszy balkon z brzegu od piorunochronu i tak sobie pomyślałem, że posadzę go pod blokiem, jeszcze dla ochrony przed koszeniam zrobię osłonkę z butelki i puszczę sznurkiem na piorunochron. Mam nadzieję, że spółdzielnia nie będzie chciałą tego zerwać (bo to przecież piorunochron) albo, że jakiś żartowniś mi tego nie zerwie, bo jest to przy samiutkim chodniku praktycznie w centrum miasta, ważne będzie pierwsze kilka tygodnie, jak się przyjmie i zacznie rosnąć to już raczej się spodoba, mam plan puścić jakiś pęd na balkon. Z racji, że jest wiele czynników przez które może mi się to zazielenienie bloku nie udać, drugą sadzonkę posadzę na balkonie i puszczę po siatce ocynkowanej wokół wnęki okiennej już nie mogę się tego doczekać