Nie ma za co

Tak sobie myślę, że u mnie to całe "wyjątkowe traktowanie" jest wynikiem dużej odległości, jaką mam do pokonania i z obecności mojego M., który jest strasznie zalatany. Samo to tak jakoś wyszło. Bo zanim tam pojadę: upewniam się, że mają to, czego szukam (dzwonię, proszę o zdjęcia, cennik), żeby na darmo nie jeździć; jak już wiem, że mają coś fajnego, umawiam się na konkretną godzinę, żeby później nie tracić czasu i żeby M. nie przestępował z nogi na nogę w oczekiwaniu na obsługę. Ze dwa razy byliśmy tam w tygodniu o 7 rano i prosto ze szkółki jechałam do pracy, więc musiałam być szybko obsłużona.Mój M. nie lubi też tzw. pustych przebiegów, więc jak już chcę tam jechać, to muszę wszystko wcześniej zorganizować. Sama zobaczysz, że jak nie zamierzasz jeździć kilka razy, musisz mieć plan, bo dochodzi jeszcze ekipa z ciągnikiem i kopaczką, którą trzeba wysłać na konkretne pole po konkretne rośliny do wykopania dla Ciebie. A to trwa i muszą być akurat wolni jak Ty jesteś w szkółce

A Ty znowu musisz mieć auto, na które zmieszczą się duże rośliny, a nie będziesz przecież jeździć autem, które pali przynajmniej 20l/100 km, żeby tylko poogladać. I koło się zamyka