odpady bio gałęziasto trawiaste powinni obcierać z kupek a nie z worków. jaka to ekologia jak 2 miskanty wchodzą do jednego worka. większość z nas ma solidna przyczepę do oddania po cięciu wiosennym więc jakby taką przyczepę większość oddawała to musieliby podnieść cenę za wywóz bio albo z rębakiem jeździć, tutaj też pojawią się koszty.
Gdzieś, kiedyś u Mai, którą wszyscy znają (itd) był Pan, właściciel dużego ogrodu, który z badyli z traw wszelakich robił coś w rodzaju mat/osłon. chyba, bo dawno to było i szczegółów nie pamiętam . Tak mi się kołacze w pamięci...
A powiem wam że taka ekipa z rozdrabniarką jeżdżaca wiosną od domu do domu nie była by głupim pomysłem. Tak jak co jakiś czas odbierają śmieci gabarytowe.
Do tego przyczepa na urobek.
Pakowanie duzych ilości suchelców czy gałęzi w foliowe worki jest mniej ekologiczne niż ich spalenie.
W niektórych gminach jest ograniczenie co do ilości śmieci odbieranych, także zielonych.
Na bio z ogrodu wyrzucam tylko chwasty z nasionami, klącza chwastów i badyle po pomidorach i ziemniakach.
Wszystko inne rozdrabniam sekatorem i na kompost albo prosto na rabaty. Jak nie daję rady wszystkiego rozdrobnić to układam to pod płotem z tyłu rabaty, po roku ładnie rozłożone są.
Odpowiedź jest oczywista: z pewnością nie jest to palenie. Worki są biodegradowalne, inne być nie mogą.
Palenie ogrodowych odpadów jest szkodliwe dla zdrowia w kontekście długofalowym oraz wysoce niekomfortowe doraźnie. Smugi dymu, które nie pozwalają wyjść do ogrodu i otworzyć okien, spacer po okolicy, który często jest galopem i ucieczką przed duszącym smrodem, bo „ja przecież muszę to spalić”. „Muszę” najczęściej dlatego, ze brak jest umowy z firmą śmieciową lub z powodu wygody.