Bożenko, miałam kiedys identyczne talerze, aż się wzruszyłam jeszcze je mamy w W-wie, miały zakończyć swój żywot ale wyjechaliśmy i nasz lokator ich jeszcze używa : )
Krokiety wyglądają pysznie...
Ewo, te talerze mam już ładnych parę lat. Mam też do kompletu miseczki do zupy i deserowe. Trzymają się do tej pory i żaden nie ubył. Są do codziennego użytku. Na specjalne okazje mam piękny przedwojenny komplet z cienkiej porcelany, biały ze złotym szlaczkiem. Wyjmę go na Wigilię. Irenko, gratuluję zdolnej przyszłej synowej. Na pewno jeszcze nie raz ci pomoże w przygotowaniach kulinarnych. Moja synowa z synem daleko, ale ona nie za bardzo lubi gotować. Za to fantastycznie wychowuje wnuki. Nie wszyscy musimy wszystko umieć. Pozdrawiam i trzymam kciuki, wiesz za co.
Moja psina umęczona życiem, nareszcie mogła odpocząć. Zawsze mnie rozbraja ten jej wypięty języczek, ma tak od urodzenia. Ma krótszą dolną szczękę, normalnie ten języczek ma schowany, ale jak śpi to właśnie tak.
Bożenko....dziękuję za życzenia......teraz wszyscy o jedzeniu......a propos tego co zrobiłaś, ja dawno temu pamiętam takie danie że w naczyniu żaroodpornym przekładałam naleśniki na przemian z kapustą i grzybami i tak się zapiekało. Potem do tego sos do polania, chyba słodko-kwaśny ale nie pamiętam
Urszulo, a moja córka krokiety na blasze, i zapieka z piekarniku. Ja robię ich niewiele, więc obsmażam na patelni, ale u mamy jak będę na Wigilię, też chyba zapiekę w piekarniku, będzie szybciej.