Jestem już w domu, niestety znowu coś mi się przyplątało. Nigdy już nie pojadę do Anglii w marcu. Już drugi raz wracam chora, tym razem wróciłam z zapaleniem spojówek. Nigdy nie miałam problemu z oczami, a tu coś takiego mi się przyplątało. W Anglii też zimno i nieprzyjemnie. Wprawdzie kwitną krokusy, przebiśniegi, ranniki i zaczynały kwitnąć żonkile, ale to nie to samo co w zeszłym roku. Pojechałam zwiedzać Durham, pogoda była okropna. Mam nareszcie swoją lustrzankę, ale teraz muszę nauczyć się robić zdjęcia, jest to o wiele bardziej skomplikowane niż na moim malutkim Kodaku. Mam ambicję nie robić zdjęć na Auto, ale poznać możliwości aparatu i robić dobre zdjęcia. Dłuuuuga droga przede mną.
W pobliżu mojego syna jest park, gdzie jest masa wiosennych kwiatów. W żadnym innym parku nie widziałam tyle wiosennego kwiecia. U nas jaka jest pogoda wszyscy wiemy, mroźna zima pod koniec marca. A tak się cieszyliśmy tymi pierwszymi cieplejszymi dniami na początku marca.
Tyle przebiśniegów naraz jeszcze nie widziałam.
Tu przebiśniegi i ranniki.
Kwitną wawrzynki, ale jakoś mnie nie zachwyciły.
Takich krzewów rośnie mnóstwo, są zimozielone, te wielkie liście wyglądają dobrze po zimie.