Smutne, to co piszesz, ale jakże prawdziwe...najwięcej jest z reguły do krytykowania...
A teraz odnośnie złotlinu...pięknie kwitnie, to fakt...mam go w swoim ogrodzie. Rósł sobie , kwitł dla mnie, ale zaczął wypuszczać niekontrolowane odrosty nie wiadomo dla kogo. wyrywałam na bieżąco i wyrywałam...aż zapanował nad ogromną częścią rabaty. W lutym wykopaliśmy go i okazało się, że korzenie nie mają końca. Powyciągałam z ziemi fragmenty, wydawało się że wszystkie, bo eM rozkopał ogromną dziurę w tym celu. Złotlin dostał inną miejscówkę w ogrodzie, ale posadziłam go we wkopanej ogromnej donicy, by uniknąć kolejnego kłopotu. Ucięłam gałęzie na pół metra. Żyje i nawet zakwitł 3 kwiatkami. Myślałam, że to koniec problemu. W momencie, kiedy z wiosną wszystko ruszyło, ruszyły też jego odrosty, które jednak w znacznej mierze zostały w dawnym miejscu, nie wybrałam wszystkich widocznie. Nie wiedziałam, że będę o nim pisać, bo mogłam zrobić fotki jego korzeni, które, demolując całą rabatę, wyciągałam bez końca...masakra...

Korzenie miały po 1,5 m długości, i grubości pokaźnego kabla. Naszarpałam się niesamowicie...i nie wierzę, że to co wyciągnełam z ziemi jest wszystko, z pewnością niebawem pojawią się nowe odrosty.
Powiem krótko...tak jak piękny, tak upierdliwy...


: