Dołączył: 17 cze 2023
Posty: 4220
Tak sobie myślę o wszystkich tych których dotknęła powódź. I niedobrze mi. Ale po kilku dniach stwierdzam że prócz wysłania paru złotych na parę zbiórek nic nie zrobię. Nie pojadę tam pomagać bo 1/dopiero byłam na urlopie i na ten rok wykorzystałam 2/stara jestem, mam psa, kury, rodzinę do ogarnięcia 3/u siebie mam robotę nieprzerobioną
Zamartwianie się nic nie da. Stękanie też. I jakkolwiek bezwzględne (?) to się wydaje, to trzeba po prostu robić swoje.
Jak wojna na Ukrainie wybuchła, jechaliśmy na wakacje. Też sobie myślałam - zły człowiek ze mnie, ma w dupie i jedzie na plażę. Ale co możemy zrobić? Wakacji potrzebowaliśmy bo nigdzie nie byliśmy od pandemii... były zapłacone rezerwacje.. nie pojadę i co? Będę się biczować w domu?
Rozkminiam i stwierdzam że trzeba zacisnąć zęby, pomóc jeśli się da i robić swoje.
____________________
Anna
Moja nowa działka