Zupełnie nie ma powodu do złego samopoczucia. Klient zdecydowany, to klient podpisujący umowę, a nie hamletyzujacy kilka miesięcy. Znam takich, miałam do czynienia przy sprzedaży mieszkania. Wracanie kilkanaście razy, skrobanie ściany paznokciem, gdy nikt nie patrzył i bieganie po wszystkich pomieszczeniach ze stojącą lampa, by sprawdzić czy w każdym gniazdku jest prąd. Do tego „te karnisze to takie zbyt nowoczesne są”. Dżizas. Najlepsze bylo pełne wyrzutu pytanie „dlaczego te mury są takie grube?” - wtedy to już naprawdę mialam dość i poinformowałam państwa, ze to nie nowa deweloperka budowana po taniości. Choć nie lepsze było - „dlaczego w tej łazience jest tak jasno?” Masakra.
Sprzedawanie mieszkania/domu to ogromny stres.
Porzuć zatem skrupuły, bo nic złego nikomu nie uczyniłaś.
I gratuluję sprzedaży domu!

to największa radość i możliwość planowania spożytkowania tej kasy

.