Ula - poczytam!
Patrycjo - ziemniaki pieczone. Podziurkowane przed pieczeniem żeby nie wybuchły w piekarniku. Upieczone nacinam na krzyż i M wkłada o wiele za dużo masła a ja udaję że tego nie widzę

za dużo działki to nie jest problem z mojego doświadczenia

nieużywaną część tutaj uprawia znajomy rolnik siejąc kukurydzę co roku (więc odpada nam koszenie i martwienie się że zarośnie krzakami).
Niezadowoleni nie chcieli podpisywać umowy przedwstępnej, jeszcze, nie chcieli zadatku, nie było konkretów z ich strony. I nie chcieli drugiej działki. Chcieli kolejnego spotkania (na którym może padłyby konkrety i daty?). A ci przyjechali i od razu tego samego wieczoru podpisaliśmy umowę przedwstępną. Na obie działki. Dziś ma wpłynąć zadatek. Oni oglądali wcześniej niż "niezadowoleni". Źle się czuję z sytuacją ale to było dużo przed umawianiem notariusza. Twoja sytuacja raczej bardzo "nie halo" - z czystej przyzwoitości pani sprzedająca powinna zadzwonić że ma chętnych na wyższą cenę ale Wy byliście pierwsi i bardziej zaangażowani - i co Wy na to. No i notariusz na następny dzień pewnie zdążył się przygotować więc oczekiwał zapłaty...
Raz kupowałam działkę od dwóch braci- Krakusów, którzy u notariusza już zawołali wyższą kwotę niż umówiona. Wstałam powiedziałam że albo wracamy do umówionej albo wychodzę - zmiękli. Ale od tamtej pory chyba już nic mnie nie zdziwi. I od wtedy bez umowy przedwstępnej niczego nie załatwiam.
Raz chciałam kupić działkę od właściciela biura nieruchomości. Wszystko fajnie, jadę podpisać umowę przedwstępną i wpłacić zadatek, a ten mi pokazuje papier na dodatkowe parę tysięcy jako prowizja dla biura. Że co przepraszam? Nie podpisałam i nie kupiłam.
Jak sprzedawałam domek który miał być dla Rodziców lub na sprzedaż, to miałam chętnego, tak tak kupuję, pracuję zajęty jestem, umowę mogę podpisać w weekend. Uznałam że mogę załatwiać papiery i mapki. 350 zł dalej i pan mi wysyła smsa że jednak rezygnuje. Nawet nie zadzwonił. Dobrze że papiery się nie przeterminowały i sprzedałam domek komu innemu. Ale od tamtej pory wszystko na piśmie, nic na gębę. To zawsze jest stresujące, w obie strony podejrzewam.