Nie wiedziałam, że tak przez internet wigor widać Dziękuję jeszcze raz za miłe słowa otuchy. Oczywiście jakoś będzie. Mam też taką ciocię pocieszycielkę, która zawsze przyjeżdżając do nas strasznie chwali i docenia naszą robotę. Tak naprawdę to my dużo pracujemy. Sama budowa domu i praca nad terenem wokół to niesamowicie duży wkład sił i czasu. Budowaliśmy sami z pomocą kilku najemnych robotników ze wsi, wykańczaliśmy sami, nawet kostka brukowa na podwórku jest naszej roboty. Jedyną pracą, która była zlecona firmie, było położenie konstrukcji dachu. Reszta to praca własna. Znajdę zdjęcia to powklejam.
Himalajka podobna, tylko góra u Ciebie bardziej łysa. U mnie druga z nich też trochę mniej zagęszczona.
A u mnie w sobotę odbyło się zimowe przesadzanie paprotki. Paprocie rosną u mnie jak szalone, zresztą inne domowe też. Ta paprotka już tak przerosła, że wymagała przesadzenia choć to już nie pora. Ale zaczęła już się kruszyć, bo ziemi mało, prawie same korzenie. Teraz okrojona (dosłownie) siedzi w nowej ziemi, a część odkrojona czeka na nowego właściciela. Zdjęcia robione pod światło, stąd ta poświata.
A ten fikus lyrata co z niej wystaje to kolejny szaleniec w moim domu. Ten hoduję dla cioci z Krakowa, bo ja już mam go dość. Wyrosło z niego normalne drzewo i kawał salonu zabrało. Ten na zdjęciu jest z własnych sadzonek.
Ja sadziłam anemony wiosną i przed wysadzeniem trzeba było je namoczyć przynajmniej na dwie godziny, kwitły pięknie, ale jesienne nasadzenia też mi nie wychodziły
W moim ogrodzie zawilce nie zrobiły kariery. Sąsiadka pryskała Roundupem przy swoim płocie zielsko, no i zawilcom po mojej stronie oberwało się śmiertelnie. W innym miejscu w ogóle nie wyszły nad ziemię. Pewnie popełniłam jakiś błąd, ale nie kontynuowałam już prób i nie kupowałam ich więcej.