Wiem, wiem... Mój M bardziej przeżywał początek roku szkolnego niż dzieciaki, bo to on musi odwalać popołudniową robotę typu zebrania i odrabianie lekcji. Ja wtedy pracuję sobie.
Widzę, że pierwszy tydzień września to był Pierwszy Wielki Tydzień, a teraz nastąpi Drugi Wielki Tydzień
Ja go wcale specjalnie nie przeżywam. Mam głębokie i poparte doświadczeniem przekonanie, że moje dzieci dadzą sobie radę ze wszystkim. To tylko serce boli gdy się patrzy jak można skomplikować coś co mogłoby być proste. Ten bałagan - nie do ogarnięcia. I jakie nieistotne są dzieci w szkole.
I źle znoszę nadopiekuńcze mamy - po zebraniu w przedszkolu jeszcze się nie otrząsnęłam. Aczkolwiek ogólnie grupa, zrówno dzieci jak i rodziców, bardzo fajna. Mam swoje kontrowersyjne poglądy na tematy drażliwe, typu "niejadki" albo "otwarte okna" (przez które wieje i powoduje natychmiastową śmierć) ale staram się nieujawniać. Najchętniej uciekłabym do lasu.
Komentarz był od dorosłej osoby - pani, która mi rachunek wystawiała za płytki i inne takie do łazienki. Coś zagadywała, żeby czas zająć i takie refleksje snuła.
Ewa, chcesz uciekać z przedszkola do lasu, ale co do dzieci, to masz przekonanie, że tam wytrzymają; wygląda na to, że one odporniejsze niż Ty?
Ewa, a jakie my mamy z M kontorwersyjne poglądy na wiele tematów związanych z wychowaniem, uspołecznianiem, zrównaniem poziomów wszystkich dzieci... ech, dużo by mówić, ale to nie jest mile widziane, nigdzie Najlepiej, żeby wszystkie dzieci pieknie recytowały, malowały, rachowały, czytały, spiewały... bo jak nie to "trója" albo do poradni na badania! Ale cóż zrobić jak moje dzieci malują specyficzne chmurki, albo nie lubią recytować wierszyków, bo (O ZGROZO!!!) nie chodziły do przedszkola, tylko dzieciństwo spędziły z mamą! O tu się wszyscy doszukują wszelkich problemów! A ja wszelkich plusów! He!
Edit: Dzieciństwo spędziły z mamą i tatą oraz babciami i dziadkami.
Dzieci Dasiu do przedszkola na zebrania nie chadzają. One się tam zetkną z swoją Panią S. która jest bardzo sensowna oraz ze sobą nawzajem. Czyli z najfajniejszą stroną przedszkola. Nie będą musiały słuchać o wydumanych problemach dorosłych.
To jak już ruszyam temat, to wspomnę jeszcze o tym, że będąc na badaniach w poradni w ub. roku szkolnym przeglądałam sobie różne broszurki zgromadzone w poczekalni. I znalazłam coś, co sobie zachowałam, bo obok tego nie umiem przejść obojętnie! Broszurka wydana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej w tytule ma dużą cyfrę "6" i "Chcę iść do szkoły". Jeden z tekstów w tej broszurce jest zatytułowany "Zdaniem eksperta" i wypowiada się tam pan z tytułem profesor przed nazwiskiem. Fragment, który mnie zbulwersował: "Szkoła oferuje sześciolatkowi najbogatszą i najbardziej zrównoważoną dietę umysłową. Pozwoli mu ona wyprzedzić koleżanki i kolegów, którym rodzice postanowili "przedłużyć dzieciństwo"." Matko i córko! To dzieciństwo jest zupełną stratą czasu!!!??? Jestem przerażona, że moje dzieci trafiają w ręce obcych mi ludzi! Ale mało ludzi mnie i M rozumie, bardzo mało. Dla mnie to paskudna manipulacja, bo po prostu trzeba więcej dzieci w szkołach, żeby jakoś ten niż złagodzić