nic strasznego. W ogóle nie miewam strasznych snów. Same fabularne i kolorowe opowieści.
Zauważyłam, że napisałam gorzko zapłacić. Hmmm, można gorzko żałować albo słono zapłacić, prawda? Cóż, moja pomyłka.
Co do strasznych opowieści to lubię kryminały i akurat ostatnio czytałam kilka szwedzkich i norweskich. To dla mnie literatura zaskakująca, kompletnie inna od kryminałów brytyjskich albo francuskich. Mroczna i dużo tam opisów przyrody, też mrocznych. Szwedzka wieś to całkiem inny świat. Nawet nie da się porównać z taką np. Agathą Christi (też lubię) i jej angielską sielanką, której gęsto ścielący się trup nawet nie mąci.
A co do przedszkola, ja osobiście nie mam nic przeciwko chodzeniu do przedszkola jako takiego, ani też nic przeciwko wychowywaniu w domu. W przedszkolu mierzi mnie przerost formy nad treścią. Ręce mi opadają jak słyszę o "realizowaniu podstawy programowej" i "edukowaniu". Przecież to pięciolatki. Przecież dzieci w tym wieku cokolwiek robią to się uczą i wcale nie potrzebują do tego kompletu 4 książek za złotych osiemdziesiąt, które będą potem żmudnie strona po stronie "przerabiać", zamiast się dajmy na to pobawić guzikami i zrobić ludziki z rurek od papieru toaletowego, bo jak tam czegoś nie pokolorują to ktoś nadambitny może przyjść i się przyczepić, że pani przedszkolanka czegos tam nie "zrealizowała". Na przykład któregoś z 15 obszarów podstawy programowej. Panie przedszkolanki w przedszkolach publicznych mają z "realizowaniem" programu oraz wypełnianiem rozmaitych dzienników i innych wymogów formalnych tyle roboty, że nie mają kiedy rzucić okiem na dzieci.
Ale nie powinnam narzekać bo trafiłam nam się fajna Pani i fajna grupa dzieci, i tak naprawdę powodów do radości jest więcej niż do irytacji. Na przykład to, że przedszkole jest po drugiej stronie ulicy - to luksus dotąd mi nieznany. Staram się zachować pozytywny obraz świata. Nie zmieni tego nawet Panna z Zakładów Bukmacherskich, gdzie ostatnio wpadłam na chwilę żeby rozmienić bankomatowe 100 zł na drobne, celem pozyskania równo odliczonej składki na książkę do religii (jestem współpracującym rodzicem). W zakładach bukmacherskich o 10.00 rano jest absolutnie pusto i nikt się o nic nie zakłada, tylko czarnowłosa Panna i jasnowłosa Pani myją szyby i szybki. No i Pani owszem z życzliwym uśmiechem mówi, że mogą rozmienić, ale zaraz potem Panna dodaje "ale chłopczyk musi wyjść". Panna czytała przepisy i sądzi że zrozumiała intencje ustawodawcy, a ten jej zdaniem stanowczo zabrania siedmiolatkom wchodzenia na teren zakładów bukmacherskich, zwłaszcza z matką celem rozmieniania pieniędzy na drobne. Lepiej niech postoją samotnie na ulicy przed zakładami bukmacherskimi, może spotkają kogo życzliwego, to im opowie jak straszną rzeczą jest hazard. Wszak w środku powietrze jest nim wprost skażone. I tak to Rodacy czytają i interpretują ze zrozumieniem.
Zauważyłam też dzisiaj różne pozytywy, na przykład to że kierowcy na naszej ulicy znacznie częściej niż dawniej zatrzymują się żeby przepuścić pieszych (a to droga dzieci do szkoły). Bardzo miłe.
To powstrzymam się już od zjadliwych i niemerytorycznych czyli nieogrodowych wpisów. Pozdrawiam Aga, ucałuj swoich chłopaków, i niech żyją niekonwencjonalne chmurki Mnie przed laty pewna Pani Przedszkolanka tłumaczyła, że Najstarszy ma tak wolne tempo pracy, że ona sobie jego szkolnej przyszłości nie wyobraża. A Najstarszy w niemieckim gimnazjum miał w zeszłym roku średnią 2.0, choć uczył się przecież w obcym dla niego języku (w niemieckiej skali ocen 1 to ocena najlepsza a 6 najgorsza) i co jak co ale w szkole to akurat nigdy problemów nie miał. Ku naszej uldze i radości.
Ale się kobieto rozpisałaś! Ja zdecydowanie lubię poczytać treść inną niż tylko "ładnie, cudnie, pięknie", a tu na ogrodowisku mamy tego większosc. Może te parę postów niemerytorycznych nie zrobi dużej różnicy dla wątku ogrodowego. Pozdrawiam. Nie będę już rozwijać, choć chętnie bym sobie jeszcze pogadała
To dlatego, że w realu powtrzymuję się od uwag
Jak sobie tutaj nareperuję lekko psychikę to nikomu to raczej nie zaszkodzi. A teraz to może uda się nawet szczekościsk rozluźnić i jakiś prawdziwy uśmiech przywołać, żeby być dla innych naprawdę miłym a nie tylko uprzejmym. Miłego dnia
widzę dziewczyny że robicie sobie mała terapię- tak, w tych dniach jest to szczególnie potrzebne. Na absurdy okołoszkolne też jestem wrażliwa niestety.